Sylwek Grzeszczak walczył do końca23.10.2020
TweetNa Powązkach Wojskowych, 22 października br. pożegnaliśmy Ferdynanda Sylwestra Grzeszczaka, prezesa Polskiego Związku Rugby, reprezentanta Polski, mistrzaa Polski w barwach AZS AWF Warszawa, trenera reprezentacji, kierownika wyszkolenia, działacza FIRA, a prywatnie znakomitego dziennikarza sportowego m.in. Przeglądu Sportowego i TVP.
Ze względu na obostrzenia sanitarne w ceremonii wzięła udział ograniczenia ilości osób, najbliższa rodzina i kilku przyjaciół z boiska. Na czele pocztu sztandarowego Polskiego Związku Rugby stanął Andrzej Kopyt, które też wygłosił krótkie pożegnanie: Graliśmy razem z Sylwkiem w reprezentacji Polski i klubie AZS AWF Warszawa, mógłbym o nim dużo opowiadać, ale powiem jedno, on zawsze walczył do końca na boisku i poza boiskiem. Bo trzeba wiedzieć, że mecz rugby ma trzy połowy, dwie rozgrywane są na boisku, a trzecia to przyjacielskie spotkanie po meczu bez względu na to co kto komu na tym boisku zrobił. Po meczu wszystko szło w zapomnienie, byliśmy jedną rodziną, na tych trzecich połowach Sylwek również walczył do końca.
I kilka zdań od siebie: Sylwestra Grzeszczak bliżej poznałem w 1991 roku na Walnym Zebraniu, które wybrało go prezesem Polskiego Związku Rugby. Wydawałem wtedy amatorskie pismo o rugby „Rugbuś”, prezes o tym wiedział i po zebraniu podszedł do mnie i zaprosił na wszystkie posiedzenia Zarządu PZR, dopóki on będzie prezesem. Nie wiem czy przez osiem lat opuściłem chociaż jedno zebranie. Napiszę też, że Sylwester Grzeszczak był prezesem z niezwykłym wyczuciem tego sportu, a składały się na to przynajmniej trzy rzeczy, jako jedyny grał w reprezentacji Polski seniorów i był szkoleniowcem młodzieży (bo grających w rugby prezesów było kilku od Leona Radzikowskiego po Segre Bosca), zasiadał w Komisji Technicznej i Komitecie Wykonawczym FIRA (dzisiaj Rugby Europe) mając znakomite kontakty międzynarodowe i był dziennikarzem przez duże D, piszącym w Przeglądzie Sportowym o rugby, następnie dzięki niemu mogliśmy oglądać mecze rugby w TVP, był też współtwórcą kanału TVP Sport. Właśnie kamery tej stacji zabrakło na Powązkach Wojskowych, a może była ukryta…
Tekst: Andrzej Kopyt, Jacek Wierzbicki
Zdjęcia: Mirka Grzeszczak