Bartoszek: W rugby przez przypadek24.04.2020
Tweet
Joanna Kaczor-Bednarska - www.polsatsport.pl
Mateusz Bartoszek, reprezentant Polski w rugby, był gościem "Poranka z Polsatem Sport". Skąd wzięło się jego zainteresowanie tym sportem? Jak długo dochodzi do pełni zdrowia po meczu?
Joanna Kaczor-Bednarska: Ciekawa historia, twój tata uprawiał hokej. Jak trafiłeś do rugby?
Mateusz Bartoszek: Trafiłem przez przypadek. Kolega w podstawówce namawiał mnie na obóz sportowy. Powiedział, byśmy pojechali razem, bo przecież będzie raźniej. Myśleliśmy, że pogramy w piłkę, tymczasem to była sekcja rugby. Tak właśnie się zaczęła moja przygoda z tym pięknym sportem.
Twoja szarża została wybrana najlepszą w Europie. Jakie to uczucie, kiedy zderza się ze sobą ćwierć tony czystych mięśni?
W tym pamiętnym finale ligi polskiej. To był mecz między Budowlanymi Łódź a Arką. Doszło wtedy do tej kolizji i tak wyszło, że ziemia się zatrzęsła.
Jak radzisz sobie z kontuzjami?
Na ten moment nie miałem poważniejszej kontuzji. W jakiś sposób nasze ciało jest przygotowane do walki, meczu i każdego treningu.
To ile trwa powrót do pełni sił po takim spotkaniu?
Trzy-cztery dni. Jeśli gramy w sobotę lub niedzielę, to wtorek jest najcięższym dniem.
Gdzie zastała cię epidemia?
We Francji. Miałem jednak możliwość powrotu do Polski. Decyzja Francuskiej Federacji Rugby o zakończeniu sezonu była słuszna. Nasze kontrakty zostały obniżone o kilkanaście procent.