Stulecie Polskiego Rugby - Część 0331.07.2022
TweetRok 1922
W kwietniu 1922 roku wznowiono treningi w Parku Sobieskiego (w początkowym okresie działalności rugbiści mieli własne szatnie na Agrykoli), uczestniczyło w nich już blisko czterdziestu zawodników, obok Polaków i Francuzów w klubie znaleźli się także Anglicy. Mimo różnic językowych z porozumieniem na treningach nie było większych problemów, Amblard i Roucaud mogli nareszcie pracować nad taktyką zespołową. Ważnym momentem było pojawienie się w klubie Jerzego Rotwanda, który w szkole średniej grał w drużynach angielskich, a w czasie studiów prawniczych w paryskim „Racing Club de France”. Rotwand jesienią 1921 roku wrócił z Francji i od razu zainteresował się warszawskim zespołem rugby, miał dużo wiadomości teoretycznych i praktycznych, które chciał przekazać drużynie „Orła”. Roucard nadal pomagał przy szkoleniu, był też w klubie jako zawodnik, ale drugim oficjalnym szkoleniowcem warszawskiej drużyny został Jerzy Rotwand. Zawodników podzielono na dwie grupy, „Białych” opartych na graczach polskich zaczął szkolić Jerzy Rotwand, natomiast „Czarnych” składających się w większości z zawodników francuskich i angielskich prowadził Louis Amblard (nazwy zespołów wzięto z koloru koszul jakie „Orzeł Biały” dostał z Francuskiej Misji Wojskowej). Z powyższych powodów technika gry, taktyka oraz przepisy były oparte na szkole francuskiej, ze współczesnym ustawieniem młyna 3-2-3. W końcu maja i w czerwcu zaczęto rozgrywać pierwsze wewnętrzne sparingi pomiędzy „Białymi” i „Czarnymi” bez udziału publiczności i prasy, trenerzy woleli zaczekać aż drużyny zgrają się ze sobą na tyle, by nowy sport pokazać warszawiakom, stało się jednak inaczej.
W połowie maja prezes Lwowskiego Klubu Sportowego „Pogoń” Ludwik Koziebrodzki i poprzedni prezes Rudolf Wacek za namową majora Władysława Sokołowskiego zaproponowali drużynom „Orła Białego” rozegranie meczu we Lwowie w cyklu obchodów 15-lecia powstania klubu. „Pogoń” wzięła na siebie koszty związane z przewiezieniem i noclegami dla 35 zawodników, Amblard zgodził się więc bez wahania. Równolegle do meczu we Lwowie „Orzeł Biały” prowadził przygotowania do pierwszego meczu rugby w Warszawie. Już na miesiąc przed meczem lwowski „Sport” jako pierwszy w Polsce wydrukował skrócone przepisy gry w rugby w opracowaniu i z komentarzem Władysława Sokołowskiego. - Dla ogólnego rozwoju fizycznego przedstawia więcej korzyści, gdyż w skutek swej ruchliwości i równoczesnej pracy wszystkich mięśni przyczynia się w wydatniejszy sposób do harmonijnego rozwoju ciała i tem góruje nad footballem, który w pewnej mierze rozwija jednostronność - pisał. Przepisy ukazały się po raz drugi w tygodniu poprzedzającym spotkanie, niestety żadna z warszawskich gazet na podobny pomysł nie wpadła. Żeby zawodnicy odpowiednio się prezentowali przed i po meczu Louis Amblard zakupił dla wszystkich stroje w barwach klubowych, słynne biało-czerwone koszule, w których następnych latach „Orzeł” rozgrywał mecze (w tym te najważniejsze z Rumunami jako reprezentacja Polski). Działalnością rugbistów „Orła Białego” interesował się m.in. Władysław Pytlasiński, były siłacz, zapaśnik, zawodowy mistrz świata, a owych czasach trener i działacz sportowy.
Pierwszy oficjalny mecz rugby polskiej drużyny przy udziale publiczności odbył się we Lwowie na boisku LKS Pogoń 9 lipca 1922 roku pomiędzy innymi punktami obchodów jubileuszu klubu. W dniach 1-2 lipca rozegrano bowiem turniej piłki nożnej, w dniach 15-16 lipca zawody lekkoatletyczne, a w dniach 29-30 lipca pływackie. Przeciwko sobie zagrały drużyny „Orła Białego” zwane „Biali” i „Czarni. - Po objaśnieniach gry, - pisał po meczu Władysław Sokołowski - udzielonych przez mjr. Sokołowskiego i T. Kuchara, rozpoczęła się gra, prowadzona w bardzo żywym tempie i dającem się wyczuć znacznem zdenerwowaniem, usprawiedliwionem faktem, że występ ten był pierwszym występem publicznym klubu i to w obcem dla siebie i wysoko, pod względem sportowym stojącem, środowisku. Trzeba zaznaczyć, że objaśnieniom gry dla publiczności towarzyszyła demonstracja najważniejszych elementów gry w wykonaniu graczy francuskich. Do przerwy drużyna „francuska” grając krótkimi podaniami zdobyła jedyne w tej części przyłożenie kończąc pierwszą połowę prowadzeniem 3:0. Po zmianie stron zespół „polski” doprowadził do wyrównania, ale zmobilizowało to „Czarnych”, którzy tym razem zaczęli więcej grać nogą doprowadzając do drugiego przyłożenia i zwycięstwa 6:3. Mecz z loży honorowej obserwował m.in. generał Stanisław Haller, inspektor polskiej armii. - Po zawodach odbył się komers w hotelu Krakowskim gdzie gościnna Pogoń przyjmowała miłych gości warszawskich. Na uczcie wygłoszono szereg toastów za pomyślność obu klubów i rozwoju życia fizycznego w Polsce. Przedmiotem specjalnej owacji był dyr. Amblard prawdziwy rzecznik zbliżenia się polsko-francuskiego na polu sportowym.
Po meczu w prasie ukazało się kilka artykułów za i przeciw rugby, ogólnie jednak uznano, że mecz był widowiskiem udanym. Najbardziej znany artykuł pióra samego Rudolfa Wacka zamieścił lwowski „Sport”: - Rugby widziałem pierwszy raz w życiu, zasady znałem z podręczników, z ilustracji, opowiadania, które jednak bez zademonstrowania nie dawały mi pełnego pojęcia o tej grze. O uszy obijały się zawsze słowa „gra straszna, brutalna, karetka pogotowia, trupy na boisku". Tak mię informowali ci, którzy o tym pojęcia nie mieli i gry tej nie widzieli. Nie przeczę, że jest to gra ostra, pełna momentów niebezpiecznych, lecz piłka nożna, to również nie zabawa dla dzieci. Tak w grze jednej jak i w drugiej zależy wszystko od indywidualności i kultury graczy, powiedziałbym, iż rugby raczej wymaga jako trudniejsze, wyższej kultury sportowej. Dla równowagi poznajmy też głos krytyczny: - Trudno dziś przewidzieć, czy gra ta znajdzie u nas chętnych zwolenników. Życzyćby sobie raczej należało by rozpowszechnienie jej nie nastąpiło, gdyż ujawnia momenty tak brutalne, że zawody w piłkę nożną można przy niej nazwać zabawą salonową. Lecz to właśnie może przechylić na jej stronę dużo zwolenników, gdyż dzisiejsza nasza publiczność łaknie przedewszystkiem silnych emocji. Odpowiadając, rugby w obronę wziął jeden z zawodników, Mieczysław Goldman-Rutkowski pisząc: - Recenzent Tyg. Sport., nie znając prawideł, a nie zadawszy sobie trudu chociażby teoretycznego ich poznania, a w rezultacie nie zrozumiawszy gry, wypowiada pobożne życzenie, nierozpowszechnienia się w Polsce Rugby, z powodu jej niezwykłej brutalności.
Po meczu major Władysław Sokołowski, który był drugim po Louisie Amblardzie propagatorem tej dyscypliny w Polsce, z pomocą Rudolfa Wacka próbowali założyć drużynę rugby w „Pogoni”. Podczas meczu lwowska publiczność umiarkowanie reagowała na to co dzieje się na boisku, przyczyna tkwiła w braku emocjonalnego związku z drużynami, które pochodziły z Warszawy. Po przerwie część publiczności przeniosła się nawet na mecz piłkarski Czarnych Lwów z Lechją. Wacek pisał, że byłoby inaczej gdyby jedna z nich była ze Lwowa, ale wprowadzenie tej idei w czyn poszło gorzej. Odbyło się wprawdzie kilka treningów, nowa dyscyplina nie zyskała sobie jednak we Lwowie zwolenników i szybko zakończyła swój krótki żywot.
Niespełna tydzień po meczu we Lwowie, 14 lipca drużyny „Czarnych” i „Białych” zmierzyły się w Warszawie, data została wybrana nieprzypadkowo, w tym dniu przypadało bowiem francuskie święto narodowe, rocznica zburzenia Bastylii. W loży honorowej przybranej flagami polskimi i francuskimi zasiedli więc premier Artur Śliwiński, pełnomocnik rządu francuskiego, poseł Hector Andre de Panafieu (późniejszy ambasador francuski w Polsce), szef Francuskiej Misji Wojskowej generał Charles Dupont oraz szereg przedstawicieli świata dyplomacji i wojska. Przed spotkaniem odbyły się dwie walki bokserskie nowej sekcji „Orła Białego”, nie wzbudziły jednak większego zainteresowania. Natomiast „O godzinie 5 po południu w parku Sobieskiego zawody piłki Rugby organizowane przez klub Białego Orła” zostały tak opisane: - Gra prowadzona przez dwie drużyny Orła Białego wykazała bez wątpienia szereg wad natury zarówno technicznej, jak taktycznej. Przedewszystkim jednak szwankował u zawodników bieg i start do piłki, rzeczy w grze w rugby pierwszorzędnego znaczenia. Wad tych się można pozbyć jedynie przez celowe trenowanie lekkiej atletyki. Mimo wskazanych wyżej niedomagań, gra prowadzona obustronnie z ambicją i temperamentem, chociaż przeważnie słabo rozumiana przez obserwującą ją publiczność, była na tyle interesująca, że wywołała żywe zaciekawienie i naogół umiała widzów pochłonąć. Ostatecznie 12:9 zwyciężyli „Czarni”, którzy lepiej wytrzymali spotkanie kondycyjnie, przegrywając 3:9 zwycięskie trzy przyłożenia, a więc 9 punktów zdobyli w końcowych 20 minutach gry. „Słowo Pomorskie” ze względu na udział w meczu drużyn polskiej i francuskiej sprawozdanie z meczu zatytułowało „Rugby piłka graniczna”. We wrześniu oba zespoły spotkały się po raz trzeci, tym razem osiągnięto na boisku wynik remisowy 6:6 pomimo prowadzenia „Czarnych” utrzymującego się przez większość meczu. KONIEC