Przegląd Lig Świata09.01.2023
Tweet
Top 14 - Francja
- Najciekawiej zapowiadającym się spotkaniem piętnastej kolejki Top 14 było starcie dwóch francuskich potęg: La Rochelle i Tuluzy. W pierwszej rundzie górą była Tuluza (podobnie jak w pozostałych ośmiu ostatnich spotkaniach tych drużyn). Tym razem La Rochelle wzięło rewanż, i to jaki – roszelczycy nie dali rywalom żadnych szans i niezwykle pewnie wygrali 30:7. Już po pierwszej połowie prowadzili 16:0, a jedynym cieniem na ich występie kładł się fakt, że nie wykorzystali blisko 10 minut dwuosobowej przewagi na boisku. W drugiej połowie powiększyli przewagę do 23 punktów. W ostatniej akcji meczu zdobyli trzecie przyłożenie, ale szansy na punkt bonusowy pozbawił ich parę minut wcześniej Arthur Retière, który zdobył honorowe przyłożenie dla gości. La Rochelle musiało obejść się bez kontuzjowanego Jonathana Danty’ego, którego ominie także występ w Pucharze Sześciu Narodów.
- Mierzyły się ze sobą też dwie drużyny, które ostatnio miały świetne okresy i pięły się w górę tabeli: Bordeaux grało z Bajonną. Tu jednak również emocji nie było zbyt wiele, a spotkanie także pewnie wygrali gospodarze. Po 10 minutach prowadzili 10:0, a pierwszą połowę wygrali 13:3. W drugiej połowie powiększyli prowadzenie o kolejne 10 oczek i dopiero w ostatnich paru minutach Baskowie zdołali odpowiedzieć dwoma przyłożeniami – nie zagrozili jednak gospodarzom, którzy pewnie wygrali 23:15. W sumie, nie dziwne, skoro bajończycy bronili z taką niefrasobliwością (to chyba nowy wzór do rozgrywania 50:22, gdy przeciwnik nie pokwapi się by dotknąć piłkę poza boiskiem).
- Kolejną niespodziankę sprawiło Brive – jeszcze niedawno przegrywające raz za razem (siedem razy z rzędu), teraz serią zwycięstw – to już trzecia ich wygrana pod rząd, tym razem 26:17 z naszpikowanym gwiazdami Tulonem. Mecz długo był pojedynkiem kopaczy – Enzo Hervé skutecznie wykorzystał siedem kopów z karnych (imponujące 21 punktów), podczas gdy Dan Biggar cztery. Było 21:12, gdy padło pierwsze przyłożenie w meczu – tulończycy zmniejszyli nim stratę do czterech oczek (Biggar tym razem trafił z podwyższenia w słupek). Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy – Vano Karkadze w akrobatyczny sposób zdobył przyłożenie, które przypieczętowało nieoczekiwaną wygraną ekipy z dołu tabeli. A w Tulonie fani zespołu coraz głośniej grzmią na grę swojego zespołu, a w szczególności na niewykorzystywanie potencjału Cheslina Kolbego, sprowadzonego za niezwykle duże pieniądze z Tuluzy.
- Poza tym:
• Pau kontynuuje kiepską passę – przegrało z Lyonem 12:21 (na 10 minut przed końcem prowadziło pięcioma punktami, ale straciło dwa przyłożenia, które dały gościom także punkt bonusowy);
• Stade Français pokonał wicemistrzów z Castres 26:7 (wbrew pozorom to spotkanie mogło potoczyć się różnie – po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 17:7, w drugiej wicemistrzowie kraju mogli zmniejszyć stratę do dystansu przyłożenia z podwyższeniem, ale Benjamin Udrapilleta fatalnie poślizgnął się przy wykonywaniu łatwego karnego);
• Clermont pokonało Perpignan 31:20 (dla Clermont, które ostatnio osunęło się w dolne rejony tabeli, zwycięstwo nad Katalończykami było poniekąd koniecznością – nie przyszło jednak łatwo; co prawda Clermont prowadziło po pierwszej połowie, gdy wykorzystało przewagę dwóch graczy, ale na kilka minut przed końcem to goście prowadzili 20:17 – wtedy stracili jednak dwa przyłożenia, które dały zwycięstwo gospodarzom);
• na koniec kolejki Montpellier, mimo braku kontuzjowanego Paolo Garbisiego, pokonało Racing 92 17:12 (sporo mieliśmy tu gry już po upływie 80. minuty – zarówno Montpellier miało wtedy szansę na trzecie przyłożenie, które dałoby mu bonus defensywny, jak i Racing na przyłożenie, które pozwoliłoby mu odebrać rywalom zwycięstwo).
- Na pierwszym miejscu nadal Tuluza, ale dzięki jej porażce Stade Français zmniejszyło dystans do szczytu tabeli do tylko trzech oczek. Na trzecią lokatę awansowało La Rochelle, a na czwartą Bordeaux. Z podium spadł Racing 92. Na dnie tabeli coraz większą stratę do Brive ma Perpignan.
- W Pro D2 Oyonnax utrzymuje kilkunastopunktową przewagę nad rywalami – tym razem wygrało 49:7 z Beziers. Dwa kolejne miejsca z równym dorobkiem punktowym zajmują Mont-de-Marsan i Biarritz – obie ekipy w ten weekend walczyły o zwycięstwa do ostatnich chwil swoich meczów (pierwsi pokonali Aurillac 20:19, a drudzy Montauban 20:17 – w obu meczach decydowały karne w końcówkach). Na czwarte miejsce mogło się wspiąć Vannes, ale nieoczekiwanie przegrało z ostatnim w tabeli Massy 14:18. Bardzo ciekawie było w ostatnim meczu kolejki, w którego ostatnich sekundach Provence i Grenoble wymienili się przyłożeniami, aby zremisować 23:23.
Premiership - Anglia
- W piętnastej kolejce Premiership uwagę przyciągały przede wszystkim dwa mecze, w których zmierzyły się cztery najlepsze ekipy ligowej tabeli. Na początek weekendu zagrały ze sobą drużyny Gloucester (czwarte miejsce) i Saracens (liderzy) – i zaprezentowały kibicom niezwykle emocjonujące widowisko, w którym co i rusz zmieniały się na prowadzeniu. Do przerwy zdobyły po jednym przyłożeniu (oba w pierwszym kwadransie w wykonaniu skrzydłowych) i jednopunktową przewagę mieli londyńczycy – było 10:11. Po przerwie Gloucester wyszedł na prowadzenie, i próbował iść za ciosem, ale bez skutku. W jednej z akcji szybki atak gospodarzy nielegalnie powstrzymał Alex Goode, który zobaczył żółtą kartkę. Mimo liczebnej przewagi i świetnych okazji (np. po znakomitym 50:22, a raczej 22:5), Gloucester nie punktował – tracił piłki w autach (tu dwukrotnie ukradł je gospodarzom Maro Itoje) albo prezentował rywalom przechwyty. W efekcie jedyne przyłożenie w tej części spotkania zdobył Ivan van Zyl na kwadrans przed końcem – dało ono prowadzenie Saracens 16:13. Kilka minut przed końcowym gwizdkiem Santiago Carreras wyrównał i obie ekipy marzyły o przechyleniu szali na własną korzyść. W ostatniej akcji piłkę mieli Saracens i choć nie mogli przebić się przez obronę gospodarzy, wycofali ją do Owena Farrella (który do tego momentu trafił tylko dwa z sześciu kopów), a ten drop
-Nie obyło się jednak bez istotnych kontrowersji. Farrell kilka minut przed kopem, którym dał zwycięstwo swojej drużynie, zaliczył paskudny atak barkiem w głowę rywala i raczej nie powinno być go już na boisku. Prowadzący spotkanie Karl Dickson (swoją drogą, ten sam, który „nie słyszał” niedawno uwag Joe’go Marlera pod adresem rywala) dostał powiadomienie z TMO (swoją drogą, pierwszy raz kobieta na tym stanowisku w Premiership), ale uznał, że minęło już zbyt wiele faz gry, aby wracać do tej sytuacji. Nigel Owens takie podejście otwarcie skrytykował, wskazując, że w przypadku gry faul nie ma ograniczenia w powrocie do sytuacji. Farrella pewnie czeka postępowanie dyscyplinarne, a w przypadku dyskwalifikacji grozi mu ominięcie sporej części Pucharu Sześciu Narodów.
- W drugim spotkaniu ekip z czołówki (Harlequins z Sale Sharks) Quins kontynuowali kiepską passę i przy fatalnej pogodzie przegrali z drugą ekipą ligowej tabeli 16:24. Sharks po pierwszej połowie prowadzili 14:6, a potem kontrolowali spotkanie, nie pozwalając rywalom zanadto zmniejszyć stratę – swoją drogą, w drugiej połowie kopacze obu drużyn spudłowali wszystkie cztery podwyższenia. Problem dla reprezentacji Anglii to kontuzja Toma Curry’ego, a dla Włoch – Tommaso Allana.
- Poza tym:
• Exeter Chiefs pokonali Northampton Saints 35:12 (spory udział w zwycięstwie mieli gracze, którzy odejdą z Exeter po tym sezonie, Sam Simmonds i Luke Cowan-Dickie – obaj zdobyli przyłożenia, ten ostatni nawet dwa, ale w drugiej połowie musiał zejść z boiska z kontuzją kostki, która na pewno zmartwiła Steve’a Borthwicka);
• Newcastle Falcons wygrali z obrońcami tytułu Leicester Tigers 45:26 (padło aż 10 przyłożeń, z czego Falcons już po pierwszej połowie mieli na koncie cztery i prowadzili 28:5 – w tym okresie trzy znakomite przyłożenia zdobył Mateo Carreras, a bliski był też czwartego, w sumie w tym sezonie ma ich na koncie już 11);
• London Irish pokonali Bristol Bears 23:7 (zasłużone zwycięstwo Exiles, fatalna postawa Bears).
- W tabeli Saracens mają 9 punktów przewagi nad Sale Sharks, a ci z kolei aż 12 nad kolejnymi ekipami. Zajmującym trzecie i czwarte miejsce Harlequins i Gloucester w walce o miejsca promowane awansem do play-off depczą po piętach kolejne drużyny, które tracą do nich naprawdę niewiele – nawet dziewiąte Irish ma stratę zaledwie pięciu punktów do trzeciego miejsca.
- W zaległych meczach Championship ogromna niespodzianka: beniaminek rozgrywek, Caldy, który w pierwszej połowie sezonu wygrał zaledwie dwa razy i zajmował przedostatnie miejsce w tabeli, wygrał ze zdecydowanym faworytem rozgrywek, jedyną niepokonaną dotąd drużyną w lidze – Ealing Traifinders. Caldy przegrywało w drugiej połowie 0:17 i 7:24 – jednak w ciągu ostatnich 20 minut meczu hat-trick przyłożeń zanotował filar gospodarzy Louis Beer. Trzecie z nich, zdobyte w ostatniej akcji meczu), dało jego drużynie wygraną 26:24. Na pewno Caldy skorzystało na fakcie, że goście niemal godzinę grali w czternastkę, a przy ostatnim przyłożeniu nawet w dwunastkę po dwóch żółtych kartkach w samej końcówce. Ealing zmarnowało znakomitą szansę na odskoczenie od Jersey Reds – na półmetku rozgrywek pozostało liderem tabeli, ale ma tylko dwa punkty przewagi nad najgroźniejszym rywalem.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
- W dwunastej kolejce United Rugby Championship zobaczyliśmy wszystkie ekipy południowoafrykańskie grające w Europie. A przy okazji pojawiły się informacje z niezadowolenia zawodników drużyn z południa ciągłymi podróżami – te zamiast trwać spodziewane 12 czy 14 godzin, zabierają im czasami po 40 godzin, a ekipy podróżują z jednego końca świata na drugi nawet cztery razy w miesiącu. W efekcie z trudem znajdują czas na treningi. Kto wie, czy to nie był jeden z impulsów do przenosin Siyi Kolisiego do Francji. W ten weekend efekt podróży był kiepski: w Europie wygrała tylko jedna z czterech południowoafrykańskich ekip.
- Chyba najciekawsze spotkanie w tej kolejce odbyło się w Treviso – miejscowy Benetton sprawił niespodziankę wygrywając z jednym z czołowych zespołów ligi, Ulsterem. Mecz lepiej zaczęli belfastczycy, którzy okres dominacji zakończyli przyłożeniem. Odpowiedział przyłożeniem jednak Tomas Albornoz, który moment później wypracował znakomicie kolejne i Włosi wyszli na prowadzenie 14:7, a do przerwy wygrywali 17:10. Ten sam Albornoz zaczął punktowanie w drugiej połowie drop goalem (w sumie zdobył 15 punktów). Irlandczycy odpowiedzieli przyłożeniem, ale gospodarze znów odskoczyli – wyszli na prowadzenie 28:15. Jednak goście nie poddawali się: zdobyli przyłożenie z podwyższeniem, a na kilka minut przed końcem wyszli na jednopunktowe prowadzenie po karnym przyłożeniu. Mieli też liczebną przewagę na boisku po żółtej kartce, ale to nie wystarczyło – Rhyno Smith dostał okazję z karnego i wykorzystał ją, choć szczęśliwie – po słupku, a Benetton dzięki temu wygrał 31:29. Warto wspomnieć, że ostatni raz irlandzka drużyna przegrała z włoską w 2017 roku…
- Do pewnego stopnia niespodziankę sprawił też Connacht, który pokonał Sharks 24:12. „Do pewnego stopnia”, bo durbańczycy wysłali w długą podróż na krańce Irlandii rezerwowy skład, który mimo to sprawił sporo kłopotów gospodarzom. Początek Sharks mieli fatalny, z seryjnie przegrywanymi autami, a do przerwy gospodarze prowadzili 19:0. Po przerwie Connacht dorzucił do swego dorobku czwarte przyłożenie i dopiero wtedy Sharks zaczęli odpowiadać. Kto wie, czy nie zrobiłoby się naprawdę ciekawie, gdyby sędzia nie unieważnił po TMO drugiego przyłożenia gości zdobytego po zablokowanym kopie Irlandczyków w obronie.
- Nieoczekiwanie trudną przeprawę miał Leinster w walijskiej Swansei (znów bez Sextona, który po operacji kości policzkowej walczy z czasem by wrócić do gry w Pucharze Sześciu Narodów) – choć Irlandczycy mieli przewagę na boisku, wynik tego nie oddawał. To Ospreys w pierwszym kwadransie punktowali i prowadzili po nim 10:0. Leinster przed przerwą zdołał wyrównać, ale w drugiej połowie znów to Walijczycy wysforowali się na czoło – po 20 minutach gry dzięki karnym Caia Evansa prowadzili 16:10. Dopiero na kwadrans przed końcem Leinster odzyskał skuteczność i wyszedł na prowadzenie dzięki dwóm przyłożeniom zdobytym w odstępie paru minut. Ostatecznie wygrał 24:19, ale musiał mocno się napocić, a Walijczycy imponowali w obronie. Dość wspomnieć, że najlepszym graczem meczu nie został żaden z dublińczyków, ale Justin Tipuric.
- Poza tym:
• Munster rozgromił Lions 33:3 (choć pierwsze punkty w meczu zaliczyła ekipa z Południowej Afryki; podobać się mogło przyłożenie Liama Coombesa po indywidualnej akcji, w której przełamał cztery szarże);
• wyjazdowe zwycięstwo odnieśli Bulls nad Dragons – wygrali 29:14 (po kwadransie prowadzili 17:0 m.in. dzięki świetnemu przyłożeniu Kurta-Lee Arendse, ale Walijczycy jeszcze do przerwy zmniejszyli stratę do 3 punktów, a tuż po przerwie od wyrównania stanu meczu oddzieliła ich poprzeczka po karnym – potem, w drugiej połowie punktowali już tylko goście z Pretorii);
• Edynburg pokonał Zebre Parma 24:17 (prowadził 10:0, jednak w drugiej połowie Włosi zdobyli 17 punktów z rzędu i Szkoci wygrali dopiero dzięki świetnej końcówce – zwycięskie przyłożenie zdobyli w ostatniej akcji meczu, a Włochom pozostał na pocieszenie piąty w tym sezonie punkt bonusowy);
• w walijskich derbach Cardiff uległo Scarlets 22:28 (dla Scarlets to dopiero trzecia wygrana w sezonie; w pierwszej połowie prowadzili już 19:3, ale potem gospodarze gonili wynik i goście zwycięstwo zawdzięczają karnym Leigh’a Halfpenny’ego z drugiej połowy);
• Glasgow Warriors pokonali mistrzów ligi, Stormers, 24:17 (zdecydowano przyłożenie Sebastiána Cancelliere po przekopie Sione Tuipulotu – Cancelliere zresztą także przyłożeniem otworzył wynik tego meczu; to szóste zwycięstwo Szkotów z rzędu we wszystkich rozgrywkach).
- W tabeli bez wielkich zmian. Leinster dzięki porażkom Stormers i Ulster umocnił się na pierwszym miejscu. W górę tabeli wciąż pną się Glasgow Warriors i Benetton Treviso, do górnej połówki awansował też Munster, a wypadły Cardiff i Sharks (ci ostatni mają jednak dwa mecze zaległe). Na dole tabeli coraz bardziej osamotnione Zebre Parma.
Japan Rugby League One - Japonia
- Rozegrano trzecią kolejkę Japan Rugby League One. Główną atrakcją kolejki było spotkanie dwóch drużyn, które jako jedyne wygrały oba swoje poprzednie spotkania: obrońcy tytułu Saitama Wild Knights i beniaminka Mitsubishi Sagamihara Dynaboars. Zdecydowane zwycięstwo 40:5 odnieśli mistrzowie kraju i to pomimo czerwonej kartki Damiana de Allende (który zresztą zdobył pierwsze przyłożenie w meczu). Czerwona kartka innej gwiazdy rugby, Aarona Crudena, także nie przeszkodziła zwycięstwu jego ekipy – Tokyo Sungoliath pokonali Yokohama Canon Eagles 32:23 (Cruden też w tym meczu punktował – po pięciu minutach gry zdobył przyłożenie i podwyższenie, a 10 minut później wyleciał z boiska po niezwykle paskudnym czyszczeniu na Fafie de Klerku). Błysnął Malcolm Marx, który w pierwszej połowie meczu Hanazono Kintetsu Liners z Kubota Spears zdobył trzy przyłożenia – jego ekipa, Spears, wygrała aż 77:12. Swoją drogą, Marx ponoć ma na stole ofertę z Munsteru.
- Poza tym Toshiba Brave Lupus Tokyo pokonało Shizuoka Blue Revs 29:16 (pokonani są póki co najsłabszą drużyną rozgrywek; trzy przyłożenia dla zwycięzców zdobył skrzydłowy Jone Naikabula), Green Rockets Tokatsu przegrali z Kobelco Kobe Steelers 33:43 (tu przyłożenie zdobył m.in. Marcell Coetzee; goście ponoć planują zatrudnienie jako trenera w przyszłym roku Dave’a Renniego), a Toyota Verblitz przegrała z BlackRams Tokyo 25:29 (pierwsza wygrana gości). W tabeli na czele trzej medaliści z poprzedniego sezonu: Wild Knights, Spears i Sungoliath. Warto znowu zwrócić uwagę na frekwencję – na trzech stadionach mieliśmy po ponad 10 tys. widzów.
- W Japonii zakończono w ten weekend rozgrywki drużyn rugby z uniwersytetów i szkół średnich. W finale 59. edycji zmagań uniwersyteckich, który oglądało ponad 20 tys. widzów, Teikyo pokonało Wasedę 73:20. 28 punktów dla zwycięzców zdobył Mikiya Takamoto, a błysnął młody rwacz Keito Aoki, który jeszcze dwa lata temu był gwiazdą rozgrywek licealnych. Dla Tekiyo to 11. tytuł – liderem tej klasyfikacji z 16 zwycięstwami na koncie jest wciąż Waseda. Z kolei w 102. edycji rozgrywek szkół średnich po trofeum po raz siódmy w historii sięgnęła drużyna Higashi Fukuoka, która 41:10 pokonała Hotoku Gauken (pierwszy raz grające w finale). Gwiazdą zwycięskiej drużyny był skrzydłowy Tomoya Ueshima, który był autorem hat-tricka przyłożeń – pierwsze zdobył już w pierwszej akcji meczu. Ten finał oglądało ponad 6 tysięcy widzów.
Taiwan Rugby League - Tajwan
- Wyłoniono pierwszego mistrza Taiwan Rugby League – półzawodowej rugbowej ligi na Tajwanie. W finale wygrali jego faworyci – Taipei Yuan Kun, którzy pokonali 34:30 z Hai Yang Ocean Feed. Zwycięzcy to najlepiej zorganizowana drużyna ligi, wygrali wszystkie swoje mecze w sezonie, choć to finałowe nie przyszło im zbyt łatwo. Władze ligi rozważają format rozgrywek w przyszłym sezonie i myślą o zmniejszeniu liczby drużyn, aby uniknąć zbyt dużych dysproporcji poziomów i bardzo wysokich wyników. Nowy sezon ma ruszyć w maju i trwać do grudnia, jednak z długą przerwą w trakcie – Tajwan liczy na udział swojej siódemkowej reprezentacji w igrzyskach azjatyckich.
Korea Południowa
- Pozytywne wieści za to z Korei Południowej: szef tamtejszej federacji Choi Yoon zapowiedział utworzenie w tym roku zawodowej ligi rugby w tym kraju. Pozyskiwani są liczni sponsorzy, a trenerzy i sędziowie szkolą się w Japonii. W tym roku w Korei będzie obchodzone stulecie rugby (pojawiło się ono tam w 1923, w okresie japońskiej okupacji).
Major League Rugby - USA, Kanada
W argentyńskich mediach pojawiły się informacje o grupie biznesmenów z tego kraju, którzy rozpoczęli działania w celu utworzenia kolejnej franczyzy rugbowej w Major League Rugby w Stanach Zjednoczonej – jej siedzibą ma być Miami.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]