POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata31.01.2022


Top 14 - Francja
•   Weekend w europejskich ligach nieco niepełnowartościowy, bo reprezentanci krajów zaczęli rozjeżdżać się na zgrupowania przed Pucharem Sześciu Narodów (przynajmniej ci grający w kraju, który reprezentują). Było jednak na boiskach ciekawie, a warto zwrócić uwagę na fakt, że pierwszy raz od dość dawna w trzech czołowych europejskich ligach nie odwołano ani nie przełożono z powodów covidowych żadnego spotkania.
•   W Top 14 mieliśmy szesnastą kolejkę spotkań. Na jej początek lider z Bordeaux podejmował trzecią drużynę tabeli (i zarazem jedyną francuską ekipę wyeliminowaną z Champions Cup po fazie grupowej) – Castres. Miało być widowisko, ale pierwsza połowa należała tylko do gospodarzy, którzy zdominowali całkowicie obraz spotkania i do przerwy prowadzili 20:0 (a jeszcze jedno przyłożenie nie zostało im uznane). Na dodatek goście zaczynali drugą połowę w czternastkę. Wyszli jednak na boisko z zupełnie innym nastawieniem i już po paru minutach Kévin Kornath zdobył dla nich pierwsze punkty z przyłożenia. Gdy sami grali 10 minut w przewadze, zdobyli jednak tylko 3 punkty z karnego, a to było zdecydowanie za mało. Bordeaux wygrało 23:10.
•   Sporo emocji było za to w innym meczu drużyn z czołówki, w którym La Rochelle podejmowało Montpellier. Swoją doskonałą dyspozycję potwierdzili goście, którzy odnieśli siódme zwycięstwo w lidze z rzędu, ale nie przyszło im to łatwo. Punktowanie zaczęli gospodarze, ale pierwszą połowę, zwieńczoną celnym drop goalem Paolo Garbisiego, przegrali 10:17. Drugą połowę roszelczycy zaczęli od odrabiania strat (Ihaia West wykorzystał dwa karne, ale na kwadrans przed końcem Montpellier znowu odskoczyło dzięki dwóm przyłożeniom, w których sporą zasługę miał Gela Aprasadze (asysta przy jednym, a drugie samodzielne po świetnej akcji). Na sześć minut przed końcem roszelczycy odpowiedzieli przyłożeniem, ale ono pozwoliło im jedynie zdobyć defensywny punkt bonusowy i odebrać ofensywny gościom – ostatecznie przegrali 23:29.
•   A w sobotni wieczór obrońca tytułu mistrzowskiego zmierzył się z półfinalistą z ubiegłego sezonu: Tuluza grała z Racingiem 92. Na boisku zobaczyliśmy kilku potencjalnych bohaterów Pucharu Sześciu Narodów – w podstawowym składzie Tuluzy wybiegli na boisko Romain Ntamack i wracający po kilku tygodniach przerwy Antoine Dupont (obaj byli chwilowo wycofani ze składu Francji z uwagi na zakażenie koronawirusem); z kolei dla paryżan grał Finn Russell. Więcej powodów do zadowolenia miał ten ostatni, bo Racing zasłużenie ten mecz wygrał. Tuluza pokiereszowana covidem miała w składzie kilku mniej doświadczonych zawodników. Po pierwszym kwadransie i dwóch karnych Antoine’a Giberta paryżanie prowadzili 6:0. Odpowiedział przyłożeniem Juan Cruz Mallía i do przerwy było 5:6 (Russell był bliski przyłożenia). Tuż po przerwie obie drużyny wymieniły się przyłożeniami i było 12:11 dla Tuluzy. Potem karne Russella i Machenaud dały Racingowi przewagę 20:12. W ostatniej akcji meczu Ntamack odpowiedział karnym z ponad 40 m, który dał gospodarzom przynajmniej punkt bonusowy – skończyło się wynikiem 15:20 i pierwszą porażką na swoim stadionie w tym sezonie. Jednak zwycięstwo Racingu byłoby znacznie pewniejsze, gdyby lepsza była skuteczność jego kopaczy (Gibert –3/5, Beale – 0/1, Russell – 1/3, Machenaud – 2/2)
•   Poza tym Brive pokonało Biarritz 33:10 (obie ekipy przystępowały do meczu z seriami czterech porażek za sobą, a gospodarze przełamali ją wyjątkowo skutecznie, bo z punktem bonusowym; sędzia pokazał w meczu aż pięć żółtych i jedną czerwoną kartkę – w pewnym momencie gra toczyła się z zaledwie 26 zawodnikami na boisku; Biarritz miało aż 10 minut podwójnej przewagi, ale jej nie wykorzystało, ba, nie zdobyło ani jednego punktu w drugiej połowie, gdy Brive grało po czerwonej kartce), przegrał także drugi beniaminek, Peprignan, ale po zaciętej walce z Lyonem 23:28 (jeszcze na 20 minut przed końcem było 17:17, ale wówczas dwa przyłożenia w ciągu paru minut zanotowali grający w przewadze goście; tu „tylko” trzy żółte kartki), Pau nieoczekiwanie pokonało Clermont 28:20 (tu też trzy żółte kartki; długo mecz był wyrównany, ale w końcówce gospodarze zdobyli dwa przyłożenia, z czego pierwsze grając z przewagą dwóch zawodników), a Stade Français wygrało z Tulonem 26:17 (do przerwy 8:17, ale po przerwie długo punktowali wyłącznie paryżanie, dopiero w ostatniej akcji goście z południa wywalczyli bonus defensywny).
•   W tabeli na czele Bordeaux mające aż 10 punktów przewagi nad kolejnymi drużynami, Montpellier i Lyonem, które po tym weekendzie dostały się do czołowej trójki (kosztem Tuluzy i Castres). Tulon już przedostatni, ale ma trzy mecze do nadrobienia.
•   W Pro D2 wyjazdowe porażki drużyn zajmujących dwa czołowe miejsca: Oyonnax uległo Colomiers 17:29 (po 35 minutach było już 0:26; Colomiers dzięki zwycięstwu jest na czwartym miejscu), a Mont-de-Marsan przegrało z coraz lepiej radzącym sobie Vannes 10:33 (tu decydująca była druga połowa). Wygrała natomiast trzecia Bajonna, która odrobiła część strat do liderującej dwójki – także na wyjeździe pokonała wysoko Nevers z Andrzejem Charlatem w składzie 41:13. Nevers wypadło w ten sposób ze strefy premiowanej awansem do play-off, wypchnięte przez Carcassone.
•   Z wieści z Top 14 o charakterze pozaboiskowym – na nowo wydaje się zaogniać spór pomiędzy klubem Biarritz a władzami miasta, który ostatnio wydawał się nieco załagodzony. Póki co nie ma mowy o wycofaniu się z finansowania klubu przez właścicieli, ale kto wie, być może znowu pojawią się pomysły na jego przeniesienie na drugi koniec Francji.
 
Premiership - Anglia
•   W pierwszej kolejce rundy rewanżowej Premiership mieliśmy pogrom liderów. Dopiero drugie zwycięstwo w sezonie zanotowała ewidentnie najsłabsza drużyna rundy jesiennej, Bath (na dodatek upokorzona tydzień temu w europejskich pucharach) – i to nad obrońcami tytułu mistrzowskiego. Harlequins wyraźnie nie posłużył brak szkieletu drużyny porwanego przez Eddiego Jonesa. Co prawda mistrzowie mieli świetny początek (dwie znakomite sytuacje w pierwszych paru minutach, pierwsze przyłożenie chwilę później, prowadzenie do przerwy 12:6), ale po przerwie dwa przyłożenia zdobył Will Muir i choć Quins odpowiedzieli, Bath wygrało 21:17. Zaledwie parę dni temu wypożyczony do Bath wiązacz Nathan Hughes zaliczył świetny debiut i został wybrany najlepszym graczem spotkania.
•   Wyjazdową porażkę zaliczyli też Saracens, których ograli Wasps. Gospodarze wybiegli na ten mecz ze swym kapitanem Joe’m Launchburym, który wrócił po 9 miesiącach przerwy i powrót ten uczcili zwycięstwem 26:20. Już po siedmiu minutach prowadzili 10:0. Co prawda Saracens zdobyli w pierwszej połowie dwa przyłożenia (żadne nie zostało podwyższone) i do przerwy był remis 13:13, ale w drugiej połowie Wasps wrócili na prowadzenie – po dwóch karnych było 19:13, a na pięć minut przed końcem zdobyli przyłożenie. I choć Saracens na w ostatniej akcji meczu odpowiedzieli przyłożeniem, zdobyli tylko defensywny punkt bonusowy. Świetna passa Wasps, którzy przecież ostatnio pokonali też Leicester Tigers i Tuluzę.
•   Lider tabeli, Leicester Tigers, też grał na wyjeździe i też przegrał. Co prawda po pierwszej połowie prowadził 18:5 dzięki wykorzystaniu licznych błędów gospodarzy, potem 21:5, ale druga połowa to popis gry Sale Sharks. Gracze z Manchesteru po przerwie zdobyli cztery przyłożenia, a zwycięstwo przypieczętowali dwoma karnymi AJ MacGinty’ego w końcówce i wygrali 35:26.
•   Poza tym Worcester Warriors przegrali z Norhtampton Saints 13:29 (goście wykorzystali fakt, że nie musieli zwalniać jeszcze kapitana reprezentacji Walii Dana Biggara – zaliczył 3 podwyższenia i karnego, a także asystę), Newcastle Falcons nie sprostali pnącemu się w górę Gloucesterowi (22:32, tu też swoją obecność na boisku zaznaczył reprezentant Walii, Louis Rees-Zammit, który zdobył niesamowite przyłożenie; przyłożenie zdobył też Adam Radwan dla Falcons), a London Irish pokonało Exeter Chiefs 18:14 (choć po kwadransie było 0:14).
Potknięcia Leicester Tigers nie wykorzystali Saracens i Harlequins – sami wszak też przegrali i zarobili tylko po defensywnym punkcie bonusowym. W tej sytuacji Gloucester zrównał się z punktami z Harlequins, a dystans do czołówki mocno zmniejszyli też Northampton Saints.
•   W Championship znów część spotkań odłożona, a z czołowych drużyn na boisko wybiegły tylko dwie i obie odniosły zwycięstwa: Jersey Reds pewnie pokonali Richmond 29:13, a Cornish Pirates z problemami wygrali na wyjeździe z Coventry 31:21 (zdecydowała druga połowa, bo po pierwszej przegrywali 10 punktami). Na prowadzeniu pozostali jednak Ealing Trailfinders, którzy mają trzy punkty przewagi nad Pirates i Reds (przy czym ekipa z wyspy Jersey ma rozegrane dwa spotkania więcej).
•   Poza tym Exeter Chiefs ogłosili zerwanie z nawiązaniami do Indian (a raczej „rdzennych Amerykanów”). Nie zmieniają jednak nazwy, a dokonują jedynie korekty identyfikacji wizualnej (coś podobnego jak w przypadku nowozelandzkich Crusaders z końca 2019). W nowym logo pojawił się zamiast indiańskiego wodza w pióropuszu wojownik w celtyckim hełmie, mający nawiązywać do plemienia Dumnonów, zamieszkującego niegdyś ziemie Devonu i Kornwalii.
 
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy 
•   Na starcie kolejki Ulster grał ze Scarlets. Na początku meczu ekipy wymieniły się karnymi, a przyłożenia zaczęły padać pod koniec pierwszej połowy. Tu skuteczniejsi byli Irlandczycy – na każde przyłożenie Scarlets odpowiadali dwoma swoimi i ostatecznie wygrali 27:15. Zadecydowały w praktyce trzy minuty: w 65. minucie mieliśmy wynik 15:15, a chwilę później już 12-punktową przewagę ekipy z Belfastu.
•   Ciekawie miało być w meczu Connachtu z Glasgow Warriors, ale emocje mieliśmy tylko przez godzinę. Szkoci świetnie zaczęli mecz, już w pierwszej akcji dociskając gospodarzy do pola punktowego i zdobywając przyłożenie. Jednak Connacht trzymał dystans, a chwilami nawet prowadził. W 50. minucie dzięki kopowi z karnego debiutującego w drużynie łącznika ataku Cathala Forde’a doprowadził do remisu 20:20. Jednak chwilę potem goście zdobyli w odstępie paru minut dwa przyłożenia, na koniec meczu dołożyli kolejne (w sumie szóste) i wysoko wygrali 42:20.
•   Emocji do samego końca dostarczyli kibicom za to gracze Cardiff i Leinsteru – przy czym ci pierwsi znów zafundowali swoim fanom horror, ale tym razem z happy endem. Bohaterem spotkania został Jarrod Evans, który pięknym kopem asystował przy przyłożeniu i zdobył z podstawki dla gospodarzy 16 punktów, w tym wykorzystał karnego, który dał im zwycięstwo – z ponad 45 metrów w ostatniej akcji (a w czasie meczu przeszedł HIA). Co prawda to dublińczycy zdobyli pierwsze punkty na początku meczu, ale długo nie powiększali swojego dorobku, a po 20 minutach to Walijczycy wyszli na prowadzenie 10:3. I choć Leinster odpowiedział, gospodarze prowadzili schodząc na przerwę 13:10. Po przerwie Evans powiększył przewagę Cardiff dwoma karnymi, ale gdy żółtą kartkę zobaczył walijski wiązacz, Leinster bezlitośnie to wykorzystał, zdobywając dwa przyłożenia i wychodząc na prowadzenie 24:19. Cardiff grając w komplecie zdołał jednak zdobyć ostatnie przyłożenie w tym meczu i na 10 minut przed końcem to gospodarze prowadzili dwoma punktami. Przewagę stracili chwilę potem po kolejnym karnym, ale grali do końca. I ta walka im się opłaciła. Odnieśli niespodziewane zwycięstwo 29:27 nad niewątpliwie najsilniejszą drużyną ligi – fakt, że Leinster oddał aż kilkunastu reprezentantów Andy’emu Farrellowi niewiele zmienia (wszak na boisku był Toner, McGrath, bracia Byrne’owie…).
•   Poza tym Dragons zremisowali z Benettonem 13:13 (drugi remis w tym sezonie ligowym – Walijczycy wykorzystali duże osłabienie Włochów powołaniami do kadry; wynik był ustalony już na 20 minut przed końcem, a kopacze obu drużyn próbowali w dramatycznej końcówce drop goali – obaj jednak bezskutecznie; a jakby było za mało emocji, Włosi mieli też karnego w ostatniej akcji, z 35 m od bramki, po czerwonej kartce walijskiego młynarza), Zebre przegrało z Munsterem 17:34 (start do gry z nowym trenerem, Emiliano Bergamaschim, nie przyniósł przełamania paskudnej serii Włochów, ale w sumie porażka nie aż tak wysoka, jak można było się spodziewać), a Ospreys pokonali liderów tabeli, Edynburg, 23:19 (gościom nie pomógł hat-trick przyłożeń Boana Ventera – to podobno pierwszy filar, który dokonał tego w historii ligi).
•   Mieliśmy też kolejną rundę derbów Południowej Afryki. Lions dali się gładko pokonać Bulls 10:34 (14 punktów z kopów Fransa Steyna i 4 przyłożenia, które dały Bulls punkt bonusowy), a Sharks zremisowali ze Stormers 22:22 (gości uratowały dwa karne przyłożenia, jedno na kilkanaście minut przed końcem, a drugie w ostatniej akcji – było tu aż pięć żółtych kartek, z czego cztery dla Sharks, a trzy z nich w ostatnim kwadransie; Sharks na pewno żałują momentu w pierwszej połowie, gdy Boeta Chamberlain zbyt zwlekał z kopem z podstawki – zanim kopnął piłkę, sędzia gwizdnął).
•   W tabeli po jedenastej kolejce (choć nikt nie rozegrał tylu spotkań, zaledwie jedna drużyna ma ich na koncie 10, a sporo ma ich zaledwie po 7) ciasno w czołówce, a na dwóch pierwszych miejscach widok cieszący szkockich kibiców: Edynburg przed Glasgow Warriors. Tuż za ich plecami jednak trzy irlandzkie ekipy, z których Leinster i Munster mają po jednym meczu rozegranym mniej.
 
Japan Rugby League One - Japonia
•   W Japan Rugby League One w ten weekend tylko jeden mecz odwołany, a aż pięć rozegranych (najlepszy wynik od początku sezonu). Nie doszło do skutku tylko spotkanie Canon Eagles z Shining Arcs (walkower dla gospodarzy z Jokohamy).
W trzech sobotnich meczach padło aż 28 przyłożeń, a najmniejsza liczba punktów zdobytych na boisku wyniosła 56. Toshiba Brave Lupus przegrała z Toyotą Verblitz 23:33 (to teoretycznie trzecie, ale dopiero pierwsze odniesione na boisku zwycięstwo Verblitz, dla zwycięzców 16 punktów z kopów Nowozelandczyka Tiaana Falcona), Kobelco Steelers po zaciętym spotkaniu ulegli obrońcom tytułu, Wild Knights 37:41 (na pół godziny przed końcem mieliśmy prowadzenie 16 punktami gospodarzy, dla których błyszczał Nowozelandczyk Aaron Cruden – 22 punkty, w tym przyłożenie po przechwycie na samym początku spotkania; w końcówce jednak goście wywalczyli zwycięstwo dzięki dwóm przyłożeniom australijskiej gwiazdy Mariki Koroibetego oraz przyłożeniu w ostatniej minucie uznanego najlepszym zawodnikiem meczu reprezentanta Japonii Shoty Horiego), a Kubota Spears pokonali Green Rockets aż 59:26 (tu gwiazdami meczu byli dwaj obcokrajowcy z zespołu gospodarzy: południowoafrykański mistrz świata, młynarz Malcolm Marx, który zdobył trzy przyłożenia, oraz wybrany graczem meczu australijski łącznik ataku Bernard Foley, który zaliczył 19 punktów – 7 podwyższeń i przyłożenie).
•   W niedzielę też sporo emocji i punktów. Po dwóch weekendach przerwy na boisko wybiegli Blue Revs i spotkali się z inną stołeczną drużyną, Sungoliath – po zaciętym spotkaniu przegrali 33:36 (gospodarzom nie pomogła nawet czerwona kartka Tevity Tatafu z Sungoliath w pierwszej połowie – walka toczyła się do ostatnich chwil, a decydujące przyłożenie goście zdobyli w końcowych sekundach meczu; najlepszym graczem spotkania wybrano Australijczyka Seana McMahona). W ostatnim meczu kolejki pierwszy raz w tym sezonie na boisko wybiegła ekipa Shizuoka Blue Revs (poprzednie trzy kolejki to trzy walkowery na ich niekorzyść) i zaczęła sezon od zwycięstwa: pewnie pokonała Red Hurricanes 36:13 (dla gości z Osaki to czwarta porażka z rzędu, z czego trzecia na boisku; do przerwy było 14:13, ale po przerwie cztery przyłożenia zdobyli Blue Revs). W tabeli na czele jedyna drużyna z kompletem zwycięstw (trzema boiskowymi i jednym z zielonego stolika), Tokyo Sungholiath.
 
SLR Rugby League - Sri Lanka
•   Po dwóch latach pandemicznej przerwy wróciło rugby w Sri Lance. Właśnie rozpoczęto sezon 2022, który będzie rozgrywany w okrojonym formacie (jedna runda, bez rewanżów, czyli 7 spotkań każdej ekipy) i za zamkniętymi drzwiami. Dotkliwym ciosem jest wycofanie się głównego sponsora ligi, największej tamtejszej firmy telekomunikacyjnej Dialog. 
 
Lebanon Rugby Championship - Liban
•   W innym azjatyckim kraju, Libanie, właśnie (z małym poślizgiem) skończono rozgrywki ligowe sezonu 2021 - w finale Black Lions z położonego na przedmieściach stolicy Jamhouru pokonali stołecznych Beirut Pheonicians RFC 22:12. W mistrzostwach, rozegranych pierwszy raz po dwuletniej przerwie, uczestniczyły zdaje się tylko trzy ekipy.
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
WRWSS/WRSS: Sewilla 7's Dla polskich rugbistek granice nie istnieją
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki