POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata14.06.2021


Top 14
•           Pierwszy ćwierćfinał francuskiej ligi Top 14, derby Paryża pomiędzy Racingiem 92 i Stade Français, rozstrzygnęły się bardzo szybko. Już po 20 minutach gospodarze prowadzili 21:0 (przyłożenia zdobyli Gaël Fickou – jeszcze parę tygodni temu grający w zespole przeciwników, Teddy Thomas i Maxime Machenaud), a chwilę później goście zostali na boisku w trzynastkę po dwóch żółtych kartkach i czwarte przyłożenie dorzuciła kolejna gwiazda, Simon Zebo po fantastycznym podaniu Finna Russella. Drugą połowę od przyłożenia zaczął także Racing i było już 35:0. Dopiero wtedy Stade Français zaczęło się odgryzać. Na kwadrans przed końcem miało na koncie już 21 punktów i poczuło krew, zwłaszcza, że gospodarze grali w czternastkę. Na tym jednak się skończyło, Racing 92 wygrał 38:21 i awansował do półfinału. Choć dla Stade Français sam udział w ćwierćfinale to i tak spory sukces biorąc pod uwagę fakt, że w poprzednim sezonie nie mogli wydostać się z samego dna tabeli. Kiepsko swój ostatni mecz w barwach Stade Français skończył Pablo Matera, który zszedł z boiska z poważnie wyglądającą kontuzją kolana (kto wie, być może postawi ona pod znakiem zapytania jego transfer do Crusaders?).
•           W drugim ćwierćfinale także górą gospodarze i nieco więcej emocji – Bordeaux Bègles pokonało Clermont 25:16. Co prawda pierwsze przyłożenie w meczu zdobyli gracze z miasta Michelina (Damian Penaud), ale potem w pierwszej połowie punktowali już gospodarze i schodząc na przerwę prowadzili 13:7. W drugiej połowie nie widzieliśmy już żadnych przyłożeń, a punkty padały z karnych. Trzykrotnie Clermont zmniejszało straty do trzech oczek, a Bordeaux ponownie odskakiwało na sześć, aż wreszcie w samej końcówce gospodarze złamali schemat i powiększyli prowadzenie do 9 punktów, rozstrzygając mecz na swoją korzyść. Przed nami półfinały w zestawieniu: Tuluza – Bordeaux i La Rochelle – Racing 92.
•           Największe emocje we Francji (a może i na całym świecie) mieliśmy w ten weekend w meczu barażowym o utrzymanie/awans do Top 14. To były 112. derby francuskiej Baskonii – zagrały przeciwko sobie drużyny, których stadiony są oddalone od siebie o zaledwie 5 km, Biarritz i Bajonna (w 1934 zmierzyły się w finale mistrzostw Francji, wówczas górą była Bajonna). Stawka ogromna i presję było widać na boisku. Po pierwszej połowie prowadziło Biarritz, ale tylko 3:0. Wynik drugiej połowy był dokładnie odwrotny. W końcówce regulaminowego czasu gry najpierw Biarritz chybiło z karnego, a potem Bajonna mimo wielu faz tuż pod linią bramkową rywali nie zdołała się przedrzeć na pole punktowe. Wynik 3:3 oznaczał dogrywkę. A w niej bardzo podobny scenariusz: w pierwszej połowie trzy punkty na swoje konto dorzuciło Biarritz, a w drugiej tym samym odpowiedziała Bajonna (i znów chybiony karny po stronie Biarritz, i znów blisko przyłożenia Bajonna). Było 6:6, koniec meczu i konkurs rzutów karnych z 22 m. W pierwszych pięciu kolejkach nie spudłował żaden z zawodników. W szóstej pomylił się skrzydłowy Bajonny Aymeric Luc, a trynidadzko-brytyjski wiązacz młyna Biarritz Steffon Armitage trafił. Na boisku znalazła się pewnie połowa widzów z trybun. Niesamowite emocje, dramatyczny mecz, a efektem jest powrót Biarritz do Top 14 po siedmiu latach przerwy. I kłopoty organizatorów meczu spowodowane m.in. zbyt dużą liczbą kibiców na trybunach oraz ich masowym wbiegnięciem na boisko po końcowym gwizdku – w jednym i w drugim wypadku złamano zasady antycovidowe. Ale w Biarritz pewnie wszystko przyćmił wielki sukces.
 
Premiership
•           W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego Premiership tylko cztery zamiast sześciu spotkań. Koronawirus, który rozplenił się w Gloucester i zmusił do odwołania ubiegłotygodniowego spotkania tej drużyny, nadal nie jest tam pod kontrolą (w kolejnych testach odkryto kolejny przypadek, który zmusił do izolacji następną grupę zawodników). Gloucester zatem pożegnało się z resztkami nadziei na awans do Champions Cup: ich mecz z Worcester Warriors został zweryfikowany jako remis 0:0 z czterema punktami przyznanymi Warriors (swoją drogą, ci ostatni w tym sezonie czterokrotnie uzyskali czteropunktową zdobycz, ale tylko raz na boisku). Kilka przypadków stwierdzono także w London Irish, w związku z czym Exiles nie pojechali na mecz przeciwko Bristol Bears. Także i oni zatem stracili szansę na walkę o Champions Cup, a cztery punkty dla Bristol Bears zagwarantowały im pierwsze miejsce w tabeli po fazie zasadniczej. W sumie w ubiegłym tygodniu w Premiership odkryto pięć przypadków zachorowań z trzech klubów.
•           Spośród rozegranych spotkań najwięcej zainteresowania budził mecz dwóch drużyn z awansem do play-off w kieszeni: Exeter Chiefs z Sale Sharks. Mecz długo świetnie układał się graczom z Manchesteru, którzy już w pierwszej minucie mieli przyłożenie na koncie, po pierwszej połowie prowadzili 14:3, zaraz na początku drugiej części spotkania podnieśli prowadzenie do stanu 19:3, a chwilę potem Sam Skinner z Chiefs zobaczył czerwoną karkę i ostatnie pół godziny gospodarze musieli grać w osłabieniu. Ale osłabienie im posłużyło. Chwilę potem zdobyli dwa przyłożenia, dorzucili karnego (grając czternastu na czternastu) i ostatecznie wygrali 20:19. Powtórka już za tydzień, w tym samym składzie, na tym samym stadionie, z o wiele większą stawką – w półfinale ligi. A w ostatniej minucie meczu Sale Sharks straciło z kontuzją łącznika ataku AJ MacGinty’ego. Niepokój zarówno w klubie, jak i w reprezentacji Stanów Zjednoczonych, której jest największą gwiazdą i miał być kapitanem podczas lipcowych spotkań na Wyspach.
•           W pozostałych trzech spotkaniach emocje związane z walką o awans do Champions Cup. Newcastle Falcons musiało wygrać i liczyć na korzystny układ innych spotkań. Nie udało się ani jedno, ani drugie: Harlequins okazali się wyjątkowo niegościnni i choć przez 20 minut Falcons potrafili odpowiadać przyłożeniem na przyłożenie, potem już tak różowo nie było. Quins zdobyli w tym meczu aż osiem przyłożeń i wygrali 54:26, a ekipa z północy musiała zadowolić się tylko bonusem ofensywnym.
•           Bath potrzebowało uciec Newcastle Falcons i przeskoczyć Irish, którzy za nierozegrany mecz dostali dwa punkty. I cel osiągnęli – pokonali niewalczących już zupełnie o nic Northampton Saints 30:24, ale przeprawę mieli niełatwą. Po pierwszej połowie przegrywali 15:19 (mimo przyłożenia m.in. wschodzącej gwiazdy walijskiego rugby, Tualupe Faletau), ale w drugiej połowie obrócili losy meczu na swoją korzyść. Jeszcze tuż przed końcem prowadzili co prawda tylko jednym oczkiem, ale ostatnie punkty w meczu zdobyli właśnie oni.
•           W meczu Wasps z Leicester Tigers górą goście, którzy po 20 minutach gry wyszli na prowadzenie i nie oddali go do końca. Długo jednak gospodarze byli w zasięgu trzech punktów do rywali. Przegrali ostatecznie 31:38, ale zdobyli dwa punkty bonusowe – za cztery przyłożenia i za porażkę nie więcej niż siedmioma punktami (ten ostatni dzięki karnemu w ostatniej minucie meczu), gwarantując sobie przeskoczenie Irish i awans do Champions Cup.
•           W końcowej tabeli już bez zmian. Skład półfinałów: Bristol Bears – Harlequins i Exeter Chiefs – Sale Sharks. Poza Champions Cup pozostali London Irish, Newcastle Falcons, Gloucester i oczywiście Worcester Warriors. Nikt z ligi nie spada.
•           W pierwszym starciu finałowego dwumeczu Championship między Saracens i Ealing Trailfinders, ci pierwsi – zdecydowani faworyci – nie pozostawili niczego przypadkowi i wystawili w wyjściowej piętnastce aż dwunastu zawodników z występami reprezentacyjnymi na koncie, z Owenem Farrellem w roli kapitana na czele (zdobył z kopów 18 punktów). I niespodzianki na boisku nie było. Saracens zdominowali rywali i wygrali 60:0. Porażki z Ealing sprzed paru miesięcy są już tylko mglistym wspomnieniem. Rewanż będzie tylko formalnością. A jeszcze przed meczem władze Premiership orzekły, że Ealing Trailfinders nie spełnia wymagań w zakresie infrastruktury (stadionu).
•           RPA, organizacja zawodników Premiership, przyznała nagrody za kończący się sezon. Najlepszym zawodnikiem ligi został Sam Simmonds z Exeter Chiefs, najlepszym młodym zawodnikiem Marcus Smith z Harlequins, a najlepszą zawodniczką Poppy Cleall z Saracens. Simmonds został także uznany przez władze ligi najlepszym zawodnikiem maja (jako pierwszy zawodnik w ośmioletniej historii nagrody zwyciężając w tej klasyfikacji dwukrotnie w ciągu jednego sezonu).
 
Super Rugby - Nowa Zelandia, Australia
•           W ostatniej kolejce głównej fazy Super Rugby powrót do australijskiej mizerii – znów wszystkie spotkania przeciwko nowozelandzkim przeciwnikom przegrane. Bilans 25 meczów między drużynami z obu krajów wyniósł tym samym w całym turnieju 23:2 na korzyść Nowozelandczyków.
•           W piątek poległy obie najlepsze drużyny z Australii. Reds grali na wyjeździe z Hurricanes i dotrzymywali im kroku do 60. minuty meczu (włącznie z odrabianiem strat mimo gry w osłabieniu). Ostatnie 20 minut zdominowali jednak gracze z Wellington – po dwóch przyłożeniach w krótkim odstępie czasu (w tym drugim karnym, które zaowocowało kolejnym osłabieniem Reds) z Australijczyków uszło powietrze i ostatecznie Hurricanes wygrali 43:14. Podobnie było w meczu Brumbies z Highlanders – ekipa z Canberry w pierwszej połowie nawet wyszła na pięć minut na prowadzenie, kończyła ją z tylko dwupunktową stratą, ale w drugiej części spotkania dominowali na boisku gracze z Wyspy Południowej, którzy wygrali mecz 33:12. Zdobyli przy okazji punkt bonusowy, którego potrzebowali do walki o finał, choć w ostatnich minutach Brumbies mocno zagrozili zdobyciem przyłożenia, które ten punkt i grę w finale Highlanders by odebrało.
•           W sobotę reszta Australijczyków była już bez jakichkolwiek szans. Rebels (trzeci mecz z grający w Sydney z powodu przypadków zachorowań w stanie Wiktoria, w związku z czym w Nowej Zelandii przybysze z tego stanu muszą przechodzić kwarantannę) zmierzyli się z Crusaders i przegrali 26:52 (trzy przyłożenia skrzydłowego Sevu Reece’a). Waratahs podejmowali Chiefs zostali pokonani aż 7:40 (tu aż pięć przyłożeń skrzydłowego Seana Vainui – pierwsze takie osiągnięcie w historii Super Rugby; drużyna z Sydney miała beznadziejny sezon – nie odniosła w nim ani jednego zwycięstwa, zarówno w Super Rugby AU, jak i w Super Rugby Trans-Tasman). Wreszcie w jedynym spotkaniu tego dnia rozegranym po wschodniej stronie Morza Tasmana Blues podejmowali Western Force i już do przerwy prowadzili 28:0. Ekipa z Perth zaczęła się odgryzać w drugiej połowie, ale ostatecznie aukclandczycy wygrali 31:21.
•           Crusaders mimo kompletu zwycięstw nie awansowali do finału. Choć Blues w ostatniej kolejce nie wywalczyli punktu bonusowego, bilans małych punktów zdecydował, że to oni i Highlanders zagrają w finale rozgrywek Super Rugby Trans-Tasman, który odbędzie się w Auckland. Spojrzenie na tabelę (i liczbę zdobytych punktów) pokazuje dramatyczną przepaść między Nową Zelandią i Australią. Oby za rok udało się ją trochę Australijczykom zniwelować, choć kłopoty finansowe federacji mogą powodować odpływ najlepszych graczy.
 
Rainbow Cup - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy 
•           W Rainbow Cup europejskiego finalistę poznaliśmy jeszcze przed weekendem. 3 przypadki koronawirusa w Ospreys spowodowały odwołanie meczu Walijczyków z Benettonem i przyznanie Włochom 4 punktów bez gry. Benetton w ten sposób bez ani jednej porażki zajął pierwsze miejsce w grupie europejskiej – tym bardziej sensacyjnie, że w Pro14 odnotował komplet przegranych. Odebrało to jakiekolwiek szanse Munsterowi i Glasgow Warriors. Co prawda włoska ekipa miała szczęście do przeciwników (z irlandzkich franszyz zagrała tylko z najsłabszą, Connachtem), ale i tak osiągnięcie warte uwagi. A wisienką na torcie jest fakt, że już wcześniej finał zaplanowano rozegrać właśnie w Treviso. Na boisku Munster, który miał walczyć o przeskoczenie Benettona, mimo to nie odpuścił i na wyjeździe pokonał Zebre 54:11 (festiwal kuzynów Coombesów: Gavin zdobył cztery przyłożenia, Liam dorzucił jedno i miał najwięcej szarż w zespole; kolejne dwa przyłożenia dorzucił Craig Casey). Problemów nie miała też druga irlandzka potęga, Leinster, która zdecydowanie pokonała walijskich Dragons 38:7 (show skradł przyłożeniem Ryan Baird). W ostatnim spotkaniu jedyny w turnieju remis – Scarlets zremisowali z Edynburgiem 28:28 (jeszcze na pięć minut przed końcem Walijczycy mieli 14 punktów przewagi, ale końcówka w wykonaniu Szkotów wyśmienita).
•           Walka o finał toczyła się na południu, ale tu tylko na jednym stadionie: Sharks podejmowali Bulls (tu w swoim drugim meczu po powrocie z Irlandii Marcell Coetzee wybiegł na boisko jako kapitan). Do przerwy gra dość wyrównana, ale początek drugiej połowy należał do Bulls, którzy ostatecznie wygrali 34:22. Odnieśli piąte zwycięstwo w turnieju i zapewnili sobie awans do finału. Natomiast niemający już praktycznego znaczenia mecz Stormers z Lions został odwołany z powodu przypadków koronawirusa stwierdzonych w ekipie z Johannesburga, która turniej skończyła na ostatnim miejscu w grupie. Pojawienie się covidu-19 w południowoafrykańskiej franszyzie to kolejny powód do niepokoju dla kibiców czekających na wyprawę British & Irish Lions. Szczęście w nieszczęściu polega na tym, że z Lions pochodzi tylko jeden zawodnik kadry Południowej Afryki.
 
Didi 10 - Gruzja
•           W finale gruzińskiej Didi 10 najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, Aia Kutaisi pokonała Batumi 16:13. Wielki moment dla zwycięzców – nie tylko odebrali mistrzostwo obrońcom tytułu, ale także wywalczyli je po bardzo długiej przerwie – ostatni raz wygrali ligę w 1995. Brązowy medal wywalczyła Akademia Tbilisi.
 
Major League Rugby - USA, Kanada
•           W Major League Rugby najciekawiej było w Salt Lake City, gdzie miejscowi Utah Warriors pokonali San Diego Legion 45:41. Na kwadrans przed końcem goście prowadzili aż 17 punktami, ale w ostatnich minutach stracili trzy przyłożenia, z czego trzecie w ostatniej akcji meczu. Swoją droga, goście, którzy w tym sezonie swoje „domowe” mecze rozgrywali już na czterech stadionach (zaczynali w Las Vegas, potem dwie areny w LA, a ostatnio w Chula Vista pod San Diego) w przyszłym tygodniu wrócą wreszcie na swój macierzysty Torero Stadium. Nie zatrzymują się LA Giltinis, którzy rozgromili Houston SaberCats 52:7. Nadal prowadzą w tabeli konferencji zachodniej, a na wschodzie także nadal prowadzi Rugby ATL (mimo porażki na wyjeździe z RUNY).

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
Ekstraliga: Orkan zmiótł mistrza Polski! KNM7: Powołanie na ME do Moskwy
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki