Przegląd Lig Świata07.06.2021
TweetTop 14 - Francja
• Ostatnia kolejka Top 14 to zacięta walka o awans do play-off oraz o uniknięcie barażu o utrzymanie w lidze.
• W jedynym meczu bez wielkiej stawki (no, Lyon miał szansę na ósme miejsce dające awans do Champions Cup) Lyon dopełnił formalności pokonał Agen 52:7. Osiem przyłożeń i ostatni mecz w karierze Jonathana Wisniewskiego, który w tym występie zdobył 15 punktów (przyłożenie i pięć podwyższeń). I dobicie ostatniego gwoździa do trumny Agen, które skończyło sezon z kompletem porażek. W tym meczu honorowe przyłożenie zaliczyło w samej końcówce meczu, unikając ostatecznej kompromitacji.
• Lyon nie zdołał awansować na ósmą lokatę, ponieważ mające cztery punkty przewagi nad nim Castres także wygrało swój mecz. Mistrzowie z 2018 wciąż liczyli na potknięcie rywali i awans do czołowej szóstki grającej w play-off, a ich przeciwnikiem był jeden z bezpośrednich rywali, mający dwa oczka więcej i zajmujący szóste miejsce Tulon. Po 25 minutach Castres przegrywało 0:17 i wydawało się, że może pożegnać się z marzeniami. Jednak jeszcze przed przerwą wyrównało, a po przerwie dorzuciło cztery przyłożenia i wygrało z bonusem 48:24 (aż 26 punktów Benjamína Urdapillety, w tym dwa przyłożenia – z dorobkiem 323 oczek został najskuteczniejszym zawodnikiem fazy zasadniczej). Jak się jednak okazało, ten wynik oznaczał brak awansu do ćwierćfinałów dla obu rywalizujących w nim zespołów.
• Odebrały im go zespoły Stade Français i Clermont. Clermont grał w starciu gigantów przeciwko finalistom Champions Cup, La Rochelle, walczącym o bezpośredni awans do półfinału. Wygrał 25:20, a sukces ten w dużej mierze zapewnił mu Morgan Parra, znakomicie kopiący piłkę z podstawki – z sześciu karnych i podwyższenia zdobył 20 punktów i choć La Rochelle miało na koncie o jedno przyłożenie więcej od swoich przeciwników, zadowoliło się defensywnym punktem bonusowym, który dał mu i tak bezpośredni awans do półfinału.
• Także Stade Français odniosło zwycięstwo w trudnym pojedynku – ich rywalem była broniąca się przed koniecznością gry w barażu o utrzymanie w lidze Bajonna. Paryżanie wygrali na wyjeździe 12:9 po meczu bez ani jednego przyłożenia i mimo że przegrywali do przerwy 3:9. Zwycięstwo skromne, ale wystarczające dla przeskoczenia w tabeli Tulonu i awansu na upragnione szóste miejsce. Bajonna z kolei zdobyła tylko punkt bonusowy i musiała liczyć na korzystny przebieg meczu ich rywali, Pau.
• Nie doczekała się. Pau podejmowało niemający już żadnego celu w tych rozgrywkach Montpellier i pokonało go 41:25. Już na minuty przed przerwą prowadziło 22:3 i do końca meczu w większym stopniu musiało się obawiać o zdobycie punktu bonusowego niż o to, że zwycięstwo wymknie się mu z rąk. Dwukrotnie udawało im się uzyskać przewagę trzech przyłożeń nad rywalami, ale w obu przypadkach ją tracili. Jednak w ostatniej minucie meczu swoim szóstym przyłożeniem zapewnili sobie zwycięstwo za pięć punktów. Ta dramatyczna końcówka pozwoliła im zrównać się punktami z Bajonną, a dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań zdołali awansować na 12., bezpieczne miejsce.
• Zażarta walka toczyła się też o drugie miejsce, gwarantujące uniknięcie ćwierćfinałów. Przed tą kolejką La Rochelle miało cztery punkty przewagi nad Racingiem 92 i w ostatniej rundzie spotkań do swojego dorobku dorzuciło defensywny punkt bonusowy. I mimo że Racing 92 wygrał za pięć punktów, pokonując Brive (także już zabezpieczone przed spadkiem i niemające szans na nic więcej) aż 55:12, zrównał się punktami z La Rochelle, ale pozostał na trzecim miejscu tabeli.
• Pewny awans do półfinału wywalczyła natomiast najlepsza drużyna Europy, Tuluza. Przed ostatnią kolejką była na pierwszym miejscu, ale walczyła z Bordeaux Bègles – drużyną, która była pewna play-off, ale zwycięstwo bonusowe mogło dać jej bezpośredni awans do półfinałów. Gracze z Bordeaux mieli atut własnego boiska, ale po niezbyt porywającym meczu ostatecznie górą była Tuluza, 21:10.
• W ćwierćfinałach zagrają Bordeaux Bègles z Clermont oraz w derbach Paryża Racing 92 ze Stade Français. W półfinałach na zwycięzców tych spotkań czekają odpowiednio Tuluza i La Rochelle.
• W finale Pro D2 górą Perpignan, który w ten sposób zapewnił sobie bezpośredni awans do Top 14 w miejsce zdegradowanego Agen (powrót Katalończyków do Top 14 po trzech latach przerwy). W rozgrywanym w Montpellier finale Perpignan pokonał zdecydowanie Biarritz 33:14. Pokonani nie żegnają się jednak z marzeniami o awansie – zagrają na własnym boisku w bratobójczym barażu z inną baskijską drużyną, Bajonną.
Premiership - Anglia
• Koronawirus w Wielkiej Brytanii panoszy się coraz bardziej. Tydzień temu zakażenia spowodowały odwołanie meczu Ulsteru w Rainbow Cup i Hartpury w Championship, tym razem uderzyły w Premiership: covid pojawił się w zespole Gloucester, zamknięto jego obiekty sportowe i odwołano mecz przeciwko Bath. Miał on bardzo duże znaczenie dla walki o awans do Champions Cup. W tej sytuacji bliżej tego celu będzie Bath, które przy wyniku 0:0 otrzymało cztery punkty, podczas gdy Gloucester tylko dwa. W sumie w ubiegłym tygodniu w Premiership stwierdzono aż 29 przypadków pozytywnych z trzech klubów (w tym 23 graczy). Wiadomo, że dotknięte jest też Sale Sharks, ale tam tylko jeden przypadek i meczu nie odwołano (choć Manu Tuilagi jako bliski kontakt musiał wypaść ze składu).
• Hitem przedostatniej kolejki Premiership miało być starcie właśnie Sale Sharks z Harlequins, czyli dwóch drużyn, które tydzień temu zapewniły sobie awans do play-off. Zaczęło się od przyłożenia Harlequins, ale londyńczycy przyjechali do Manchesteru w bardzo rezerwowym składzie i jeszcze w pierwszej połowie mający ostatnio znakomitą passę (to ósme ligowe zwycięstwo z rzędu) Sharks odpowiedzieli czterema własnymi. Po przerwie nadal dominowali (zdobyli przyłożenie nawet grając w osłabieniu po żółtej kartce Fafa de Klerka) i wygrali mecz ostatecznie aż 45:12.
• Mnóstwo emocji w bezpośredniej walce dwóch drużyn walczących o awans do Champions Cup: London Irish i Wasps. Po 20 minutach Irish prowadzili już 19:3, a po pierwszej połowie 33:10, mając na koncie aż pięć przyłożeń (w tym dwa zdobyte przy grze w osłabieniu po żółtej kartce). Fantastycznego początku nie udało się im jednak zdyskontować – w drugiej połowie zdobyli tylko trzy punkty z karnego, natomiast niesamowitą pogoń przeprowadzili Wasps. Zaczęli zaraz na początku tej części spotkania przyłożeniem Jacka Willisa, który kolejne zaliczył kwadrans minut później, a mecz kończył z hat-trickiem na koncie – swoje trzecie przyłożenie (a szóste zespołu) zdobył w 85. minucie, wyszarpując zwycięstwo z rąk desperacko broniących się londyńczyków (skończyło się wynikiem 36:39).
• Niewiele brakło do przegranej liderom tabeli, Bristol Bears. Grali na wyjeździe przeciwko Leicester Tigers. Do przerwy prowadzili 14:6, ale po przerwie rywale zaczęli im się powoli odgryzać, a na dodatek Bears mieli kłopoty z dyscypliną (dwie żółte kartki). Na kwadrans przed końcem Tigers zmniejszyli straty do trzech punktów i do końca walczyli o zwycięstwo. I choć większość tego czasu Bears grali w osłabieniu, a już po 80. minucie zaliczyli kolejną żółtą kartkę, udało im się wygraną 26:23 dowieźć do końca. Jakiekolwiek jednak rugby zobaczyliśmy przez 80 minut, przyćmiły je awantury z samej końcówki. Po żółtej kartce dla rezerwowego filara Pat Lam nie chciał wprowadzić z powrotem na boisko zawodnika, którego ten zmiennik zastąpił – mimo że zmiana była taktyczna, twierdził, że jest kontuzjowany. Doszło do kłótni trenerów. Ostatecznie John Afoa wrócił na boisko, gdy Pat Lam dowiedział się, że w takim razie z boiska będzie musiał zejść kolejny gracz, i miał udział w powstrzymaniu Tigers w młynie w dramatycznej końcówce, a zaraz po nim doszło do przepychanki między graczami obu drużyn (poniekąd sprowokowanej przez Afoę). Bristol mecz wygrał, ale Pat Lam jest oskarżany o próby oszukiwania. Trener Tigers Steve Borthwick, zapytany o sprawę po meczu podsumował ją tak: If you’ve not got much good to say about people, don’t say anything at all. Cała ta sprawa trochę zepchnęła też w cień rekordowy, 300. występ w Premiership Richarda Wiggleswortha, który wszedł na boisko na ostatnie pół godziny meczu.
Emocje były też w ostatnim spotkaniu kolejki, w którym Northampton Saints ulegli Exeter Chiefs 26:29. Do przerwy gospodarze prowadzili 18:0, mając na koncie m.in. drop goala Dana Biggara, który jednak wrócił do gry (ale w drugiej połowie znowu musiał zejść z boiska, podobnie zresztą jak kuśtykający Sam Simmonds – czy pojadą z Lwami?). W drugiej połowie obrońcy tytułu przeprowadzili skuteczną pogoń, do remisu doprowadzili kwadrans przed końcem, a zwycięstwo dał im karny Joego Simmondsa na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem. Postawa Saints jednak i tak godna uwagi, skoro od 13 minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce wspieracza Davida Ribbansa.
• Poza tym Newcastle Falcons pokonali Worcester Warriors 24:14 (zwycięstwo zdecydowane, na dziesięć minut przed końcem prowadzili 24:o). W tabeli bez istotnych zmian. Sprawę play-off mamy rozstrzygniętą (a o tym kto zagra z kim zadecyduje ostatnia kolejka, w której m.in. bezpośrednio zmierzą się Exeter Chiefs i Sale Sharks – dziś wiadomo tylko, że Bears zagrają w domu, a Harlequins na wyjeździe), nikt z ligi nie spada (a The Rugby Paper pisze o coraz bliższym przedłużeniu moratorium na spadki w zamian za dopuszczenie czternastej drużyny, być może nawet i w najbliższym sezonie), a w zmaganiach o udział w Champions Cup mieliśmy drobne przetasowania, ale nadal te same sześć drużyn walczy o ten cel.
• Jedyny nierozegrany mecz ostatniej kolejki Championship, pomiędzy Hartpury i Saracens, został ostatecznie zweryfikowany jako remis 0:0. Mecz mógłby być rozegrany w ten weekend, ale w Harpury nadal spora część zespołu była w kwarantannie. Żaden zespół nie otrzymał ligowych punktów, co w kluczowych sprawach nic nie zmienia, ale powoduje, że choć Saracens zagrają w finałowym dwumeczu, to przystąpią do niego jako drużyna z drugiego miejsca sezonu zasadniczego. Swoją drogą, kibice, którzy chcą obejrzeć w Wielkiej Brytanii finałowy dwumecz w telewizji mają nie lada kłopot – spotkania będą transmitowane w dwóch różnych (obu płatnych) telewizjach, pierwsze w Premier Sports, a drugie w BT Sport.
Super Rugby - Nowa Zelandia, Australia
• W Super Rugby Trans-Tasman przedostatnia runda sezonu zasadniczego i drugi raz udało się Australijczykom pokąsać potężniejszych rywali. Tym razem byli to Brumbies, którzy pokonali Hurricanes 12:10. Wyszli na prowadzenie przyłożeniem na początku meczu, potem odzyskali je jedynymi punktami w drugiej połowie (przyłożeniem na początku tej części spotkania) i udało im się dowieźć zwycięstwo do końca. Choć końcówka była bardzo emocjonująca: unieważnione przyłożenie Canes po odrobinę kontrowersyjnym wypuszczeniu piłki do przodu, chybiony karny Jordiego Barretta z połowy boiska na dwie minuty przed końcem, wreszcie odzyskana przez Nowozelandczyków piłka na 20 sekund przed wybiciem 80. Minuty i kolejna próba Barretta z karnego, znów chybiona (w sumie skuteczność z kopów: 2/5). Hurricanes zdobyli tylko jedno przyłożenie, co jest najgorszym wynikiem nowozelandzkich ekip w tym turnieju. I pozbawia tę drużynę w praktyce szansy na awans do finału turnieju.
• Poza tym Nowozelandczycy wygrywali. Crusaders w częściowo rezerwowym składzie (odpoczywali m.in. Sam Whitelock, Richie Mo’unga i Sevu Reece) poradzili sobie z Western Force. Wygrali 29:21, zdobyli pięć przyłożeń (a co najmniej trzy kolejne unieważniono im po drobiazgach wychwyconych na TMO), ale do pełni szczęścia brakło im punktu bonusowego, który stracili w ostatniej akcji meczu – pozwolili Western Force odzyskać piłkę i przyłożyć po fantastycznym kopie w głąb boiska. Reds, którzy tydzień temu wygrali z Chiefs, tym razem nie poradzili sobie z Blues. Pokiereszowani kontuzjami Australijczycy ulegli nowozelandzkim rywalom, ale ich pościg pod koniec meczu na pewno napędził stracha Blues – ostatecznie przegrali 24:31. Jako pierwsi nie pozwolili jednak drużynie z Auckland na zdobycie punktu bonusowego. Highlanders rozgromili Waratahs 59:23 (wyrównana walka w pierwszej połowie, ale w drugiej Australijczycy nie zdobyli choćby jednego punktu, podczas gdy Highlanders zaliczyli cztery przyłożenia). Warto zwrócić uwagę, że najmniejsza liczba straconych przez Waratahs punktów w tym turnieju to 48… Mecz Rebels ponownie w Sydney, a nie w Nowej Zelandii (lockdown w Melbourne został przedłużony, podobnie jak ograniczenia w podróżowaniu z Wiktorii do Nowej Zelandii – również w Sydney, zamiast w Christchurch, odbędzie się ostatni mecz Rebels przeciwko Crusaders). Mimo to Chiefs (i mimo braku Damiana McKenziego, który dostał bana za czerwoną kartkę i w tym turnieju już nie zagra) wygrali 36:26, choć do przerwy mieliśmy remis.
• Kto zagra w finale? Cóż, teoretycznie szansę mają wszystkie drużyny z Nowej Zelandii, ale ryzyko porażki z Australijczykami jest stosunkowo niewielkie, a więc w praktyce liczyć się będą pewnie bonusowe punkty zdobywane przez Blues, Highlanders i Crusaders.
Rainbow Cup - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
• W Rainbow Cup sześć kolejnych spotkań. Do gry wróciły ekipy południowoafrykańskie: Bulls powrócili na zwycięską ścieżkę i dzięki przyłożeniu zdobytemu w ostatniej akcji meczu pokonali Stormers 31:27 (pierwsze przyłożenie dla zwycięzców zdobył Marcell Coetzee, który zadebiutował w drużynie po powrocie z Ulsteru), a Lions ulegli Sharks 21:33. W Europie Connacht pokonał Ospreys 26:19 (wszystkie punkty w meczu padły w pierwszej połowie), Glasgow Warriors wygrali z Leinsterem 15:12 (nie tylko porażka Irlandczyków, ale i kontuzja Andrew Portera), Edynburg przegrał z Ulsterem 31:34 (w obu drużynach zarażenia i kwarantanna, ale w dwóch ostatnich seriach testów nie stwierdzono nowych przypadków i mecz rozegrano; obie drużyny miały okresy gry w trzynastkę – po dwóch zawodników z każdej w krótkich odstępach zobaczyło żółte kartki), a Cardiff Blues pokonali Zebre 37:12 (trzy żółte kartki i czerwona dla Włochów, kończyli mecz w trzynastkę). W Południowej Afryce prowadzą Bulls, ale pierwsze miejsce mogą odebrać im jeszcze Sharks, którzy mają cztery punkty straty i zmierzą się z nimi bezpośrednio w ostatniej kolejce. W Europie pozostały do rozegrania cztery spotkania, a szansę na udział w finale (niezależnie od tego, czy okaże się on międzykontynentalnym, czy europejskim) mają tylko Glasgow Warriors, niepokonany dotąd Benetton oraz Munster. W ostatniej kolejce Benetton gra z Ospreys, a Munster z Zebre.
Top 10 - Włochy
• Trzynasty tytuł mistrza Włoch zdobył zespół Rovigo (poprzedni – w 2016). Zrównał się w tej klasyfikacji z drużyną, którą pokonał w finale Top 10 – Petrarcą z Padwy. Rovigo zwyciężyło w tych szczególnych derbach regionu Wenecji 23:20. Mecz finałowy był wyrównanym, zaciętym widowiskiem, w którym brakło jednak szybkich akcji – wszystkie przyłożenia padły po zaciętej walce na linii pola punktowego, a większość gry toczyła się w środkowej strefie boiska. Decydujące przyłożenie, także po serii przegrupowań przy linii bramkowej, Rovigo zdobyło w ostatniej akcji meczu. Petrarca była zdecydowanie najlepszą drużyną w sezonie zasadniczym, ale w jego końcówce i w półfinale zanotowała kilka wpadek.
Didi 10 - Gruzja
• Po nieoczekiwanej przerwie wrócił play-off w gruzińskiej Didi 10. Rozegrano odwołane przed tygodniem z powodu strajku sędziów półfinały. W nich najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, Batumi, pokonała Akademię Tbilisi 28:13 (zadecydowały trzy przyłożenia w drugiej połowie, bez jakiejkolwiek odpowiedzi drużyny stołecznej), a druga w sezonie zasadniczym AJA Kutaisi pokonała Koczebi Bolnisi 31:12.
Major League Rugby - USA, Kanada
• W Major League Rugby San Diego Legion walczy o play-off i odnosi trzecie zwycięstwo z rzędu – tym razem wyjazdowe 40:30 nad Toronto Arrows. Poza tym liderzy konferencji wschodniej, Rugby ATL pokonali NOLA Gold 8:7, Houston SaberCats w derbach Teksasu ulegli Austin Gilgronis 9:28, New England Free Jacks wygrali z Old Glory DC 38:34, a Seattle Seawolves zaledwie jednym punktem przegrali z Utah Warriors 28:29, wypuszczając zwycięstwo z rąk w ostatnich chwilach meczu. Na prowadzeniu w konferencjach nadal drużyny z Los Angeles i Atlanty.
SuperLiga - Rumunia
• W rumuńskiej SuperLidze siódma (z dziesięciu) kolejka rundy zasadniczej, a w jej ramach SCM Timișoara wzięła rewanż za porażkę przed rokiem w finale mistrzostw (a także w drugiej kolejce obecnego sezonu) i wygrała ze Științą Baia Mare 28:25. W tabeli jest jednak dopiero na czwartym miejscu, podczas gdy ich sobotni rywale mają 8 punktów przewagi i zajmują drugą lokatę. Liderem jest Steaua Bukareszt (dotąd niepokonana, straciła punkty tylko remisem z Timișoarą). W lidze wyraźnie widać różnicę poziomów między czterema czołowymi klubami (należy do nich oprócz trzech wymienionych także Dinamo Bukareszt), a dwoma ostatnimi – w ostatniej kolejce Steaua pokonała ostatnią w tabeli drużynę z Konstancy aż 101:26. Do końca fazy zasadniczej trzy kolejki.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]