MPK7 U16: Pierwszy turniej w historii24.04.2018
TweetMichał Faran - Łączy Nas Pasja - 24.04.2018
8 drużyn, około 100 dziewczyn, 20 spotkań. Na obiektach sopockiego Ogniwa odbył się XXVI Memoriał Edwarda Hodury, a jednocześnie - pierwszy w naszym kraju turniej dla rugbystek w kategorii do 16 lat. Impreza zapoczątkowała cykl, który ma wyłaniać mistrzynie Polski. Historyczny triumf odniosła Juvenia Kraków, ale podczas tych zmagań nie było przegranych - wygrały wszystkie uczestniczki.
Dla kilku ekip w stawce zawody na stadionie Ogniwa były absolutnym debiutem, jeśli chodzi o rywalizację w rugby 7. Część z zawodniczek po raz pierwszy miała okazję rozegrać spotkanie na pełnowymiarowym boisku, powalczyć o piłkę z rywalką w sytuacji meczowej, a nie z koleżanką na treningu. Dlatego dobrze, że organizatorom udało się zebrać aż 8 zespołów. Dzięki temu każda z ekip miała okazję rozegrać po 5 spotkań, co daje łącznie około godziny boiskowych doświadczeń. Doświadczeń, które na pewno będą procentowały podczas następnych turniejów. - Jestem dumna z drużyny. Trenowałyśmy ze sobą dopiero od miesiąca. Nie wszystko wychodziło, przegrałyśmy jeden mecz, ale cieszę się z trzeciego miejsca. Musimy poprawić głębie gry i komunikację - mówiła po dekoracji kapitan Arki Rumia, Zuzanna Sadowska. Dla żółto-niebieskich udział w turnieju był pierwszym startem w tego typu imprezie.
Na Stadionie imienia Edwarda Hodury debiutowały także formalne gospodynie tej imprezy, Ogniwo Sopot Women’s Rugby. - Cieszymy się z szóstego miejsca i dwóch wygranych meczów. Jestem dumna z każdej z dziewczyn, sądzę, że jeśli tak dalej pójdzie, będziemy grać coraz lepiej - cieszyła się Ewa Bannach, kapitan zespołu. Z kolei organizator turnieju, a zarazem trener dziewczyn z Ogniwa Jarosław Hodura zauważył: - Jak na pierwszy raz, to uważam, że było nieźle. Dziewczyny teraz już wiedzą, jak się gra na 70 metrach boiska, a nie na 5 czy 20 metrach, ale jak miało być inaczej, skoro mamy takie a nie inne warunki do treningu? Trzeba będzie pomyśleć o jakiejś większej przestrzeni i od czasu do czasu tam pograć. Może na Błoniach? - zastanawiał się szkoleniowiec.
Turniej to ogromny materiał szkoleniowy dla trenerów i samych zawodniczek. Chwilami było widać braki umiejętności i doświadczenia u poszczególnych dziewczyn, ale nie brakowało tego, co w rugby najważniejsze, czyli ambicji i woli walki. Dlatego opiekunowie drużyn wierzą, że podczas każdej kolejnej imprezy poziom sportowy będzie coraz wyższy. - Ta impreza to kolejny krok w rozwoju kobiecego rugby w Polsce. To coś, czego jeszcze nie było. Sądzę, że będą dołączać kolejne zespoły, a wówczas będzie łatwiej zarówno jeśli chodzi o selekcję do reprezentacji, jak i podnoszenie umiejętności poszczególnych dziewczyn. Widać pracę trenerów w klubach, to nie jest przypadek, że one dziś tutaj grały, widać, że nie zebrały się wczoraj. A rywalizacja tylko będzie podnosiła poziom. Jeszcze niedawno Juvenia w towarzyskim turnieju wygrywała wszystko bardzo pewnie, a dziś finał był bardzo zacięty – zauważa trener krakowskiej drużyny.
W decydującym meczu twardy opór późniejszym zwyciężczyniom stawiły Atomówki Łódź. BBRC Łódź przywiózł do Sopotu dwie drużyny, a łącznie w zawodach wzięły udział aż trzy ekipy z tego miasta. - Dziewczyny chcą grać w rugby, a dla nas taka praca to przyjemność. Wybrały sobie niełatwy, mówi się, że męski sport, ale każdy może zauważyć, że są ładne i zgrabne, bo ta dyscyplina sprawia, że muszą być sprawne. Tu jest dużo biegania, używa się siły, a to kształtuje sylwetkę. Ja chciałbym jeszcze podkreślić, że w zeszłym tygodniu były mistrzostwa Polski kadetów, czyli chłopców z tego samego rocznika i tam brało udział 12 drużyn. Tutaj aż osiem, a to dopiero pierwszy turniej. Więc widać, że to kobiece rugby w Polsce się rozwija, a przecież siódemki to dyscyplina olimpijska. Mam nadzieję, że te dziewczyny, które tutaj dziś grają zobaczymy kiedyś na Igrzyskach Olimpijskich, grające o najwyższe cele - mówi Zbigniew Grądys, trener Atomówek BBRC Łódź.
Pod dużym wrażeniem postawy młodszych koleżanek była Karolina Jaszczyszyn, wielokrotna reprezentantka i mistrzyni Polski w barwach Biało-Zielonych Ladies Gdańsk. Zawodniczka wraz z klubowymi koleżankami oglądała zmagania na Stadionie Ogniwa, a podczas dekoracji nagradzała młode rugbystki medalami. - Jesteśmy zachwycone tym, co dziś zobaczyłyśmy. Dziewczyny, mimo że bardzo młode, grały na bardzo wysokim poziomie. W każdej drużynie były indywidualności i mam nadzieję, że wiele, wiele z tych dziewczyn będzie w przyszłości grać w reprezentacji i będzie stanowiło o sile kobiecego rugby w Polsce. Widziałam dziś z 7-8 znakomitych zawodniczek, można z tego stworzyć świetną drużynę. Mam nadzieję, że tak dobrze zorganizowane turnieje będą odbywały się częściej, a dziewczyny będą miały okazję grać, trenować i rozwijać się. Czekam na nie w reprezentacji! - mówiła z autentycznym entuzjazmem Karolina.
Rzeczywiście, trzeba przyznać, że organizacyjnie jednoosobowa Fundacja Edwarda Hodury, za którą stoi syn legendarnego działacza Ogniwa Sopot, zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko. Zawody przeprowadzono bardzo sprawnie, dziewczynom niczego nie brakowało, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ta impreza to drogowskaz dla kolejnych organizatorów turniejów tego cyklu.
Można śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia ze świetną inicjatywą, na której może skorzystać całe polskie rugby - nie tylko sportowo, ale i wizerunkowo. Bo jak powszechnie wiadomo - kobiety łagodzą obyczaje. Jeśli w projekt jeszcze bardziej zaangażuje się Polski Związek Rugby, pierwsze owoce turniejów o mistrzostwo Polski kobiet do lat 16 będzie można zbierać już za kilka lat, gdy pierwsze zawodniczki trafią do kadry narodowej. Co prawda Jarosław Hodura podkreśla, że to właśnie teraz, po pierwszych zawodach dziewczyny będą miały okazję pokazać charakter, ale nie wątpimy, że pierwsze doświadczenia tylko zmotywują je do dalszych treningów. Okazja do rewanżu już za kilka tygodni, na kolejnym turnieju cyklu mistrzostw Polski!
Zdjęcia: Fundacja Sportu i Rekreacji Edwarda Hodury