Hit dla Skry, kolejne zwycięstwo Lechii11.09.2022
Tweet
Ekstraliga Rugby: hit dla Skry, kolejne zwycięstwo Lechii
Kibice Ekstraligi rugby musieli czekać dwa tygodnie, na powrót zawodników do rywalizacji, ale z całą pewnością było warto. Po bardzo emocjonującym i ciekawym meczu, Skra Warszawa pokonała 32:21 Orkan Sochaczew w hicie trzeciej kolejki Ekstraligi i umocniła się na pozycji lidera tabeli. Trzecią wygraną, tym razem w starciu z Pogonią Siedlce, zaliczyła Lechia Gdańsk, która coraz wyraźniej sygnalizuje, że zamierza ponownie włączyć się do walki o medale.
Skra wciąż niepokonana, hit nie zawiódł
Derby Mazowsza w tym sezonie miały szczególny smak, bowiem mierzyły się ze sobą drużyny znajdujące się na czele tabeli, a na dodatek dwóch głównych, obok Ogniwa Sopot, pretendentów do mistrzowskiego tytułu. Nic dziwnego, że wszyscy fani rugby w naszym kraju z wypiekami na twarzy czekali na to spotkanie.
Początek starcia był bardzo wyrównany. Na dwa rzuty karne niezawodnego Pietera Steenkampa Skra odpowiedziała siedmiopunktową akcją. Po przyłożeniu Paula Waltersa bardzo długo utrzymywał się wynik 7:6, ale końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała do gospodarzy. Najpierw rzut karny na trzy punkty efektownym kopem zamienił Paul Walters, a w ostatniej akcji tej części gry fatalny błąd popełnił Jonathan O’Neill. Arbiter nie tylko ukarał go żółtą kartką, ale podyktował tzw. karną „piątkę” i do szatni gracze Skry schodzili przy prowadzeniu 17:6.
Po zmianie stron gospodarze kontynuowali dobrą grę i po przegrupowaniu przy polu punktowym piłka trafiła do Bercho Bothy, a ten zdobył kolejne przyłożenie dla Skry, która prowadziła już 22:6, bo Waltersowi tym razem nie udało się podwyższyć.
Orkan jednak nie zamierzał rezygnować z walki o wygraną i bardzo szybko odpowiedział przyłożeniem Michał Szwarca, który ruszył po skrzydle i nie pozwolił się nikomu złapać. Tym razem jednak Steenkamp nie zdołał trafić między słupy, myląc się po raz pierwszy w tym meczu. Po chwili Namibijczyk dostał jednak kolejną okazję do podwyższenia. Tym razem jego koledzy po cierpliwej grze formacji młyna, krok po kroku przedarli się na pole punktowe. Goście zbliżyli się na cztery punkty, a temperatura spotkania znów zaczęła rosnąć.
„Oddech” Skrze dał Walters, który wykorzystał rzut karny niemal z połowy boiska, jednak goście odpowiedzieli tym samym. Końcówka ponownie należała do drużyny ze stolicy. Po sformowaniu maula autowego formacji młyna udało się „wepchnąć” na pole punktowe Arkadiusza Janeczko, a kopacz z RPA ponownie stanął na wysokości zadania i zdobył kolejne punkty, ustalając wynik meczu na 32:21 dla gospodarzy.
Tym razem hit nie rozczarował i był świetną reklamą polskiego rugby. Sportowo stał na wysokim poziomie, nie brakowało w nim emocji, ostrych starć i gry do samego końca. Za tydzień Skra, która umocniła się dzięki temu na pozycji lidera, jedzie do Sopotu, gdzie czeka ją starcie z Ogniwem. Zapowiada się więc kolejny szlagier i oby zagrany w podobnym stylu.
W Sopocie zapachniało sensacją
W starciu Ogniwa Sopot z Posnanią faworyt mógł być tylko jeden. Drużyna z Trójmiasta to jeden z głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu, który w swoim składzie ma kilka gwiazd naszej Ekstraligi. Z kolei ekipa z Wielkopolski doznała na początku sezonu dwóch bardzo bolesnych klęsk i niemal wszyscy typowali ich do ostatniego miejsca w tabeli.
Zaczęło się jednak sensacyjnie, bo po kapitalnym rajdzie Bartosza Kubalewskiego, który przebiegł ponad 80 metrów i wpadł na pole punktowe Ogniwa, Posnania wyszła na prowadzenie 5:0. I przez moment zapachniało sensacją.
Ten „zapach” jednak szybko się ulotnił i już drugi raz się nie pojawił. Gospodarze ostro wzięli się do pracy i błyskawicznie odwrócili losy gry. Najpierw po młynie dyktowanym gości zaskoczył Konstantyn Bezwierchny, a po chwili Stanisław Powała-Niedźwiecki po kilku przegrupowaniach zameldował się na polu punktowym. Udanie podwyższył Wojciech Piotrowicz i sopocianie prowadzili 12:5.
Do przerwy przyłożenia zaliczyli jeszcze Mateusz Plichta i Dwayne Burrows, dwukrotnie podwyższa Piotrowicz i do przerwy Ogniwo prowadziło 36:5. To było jednak tylko preludium do tego, co wydarzyło się w drugiej części gry.
Dwukrotnie Plichta, dwukrotnie Kacha Kawtaradze i raz Sebastian Szulta meldowali się na polu punktowym, a celnie z podwyższeń i rzutów karnych kopał Piotrowicz. Ostatecznie wicemistrzowie Polski wygrali to spotkanie 69:5. Różnica klas była widoczna, ale chyba nikt nie zakładał, że będzie inaczej, bo cele obu ekip są skrajnie odmienne. Podopieczni Karola Czyża mimo porażki z Orkanem nie zrezygnują z walki o złoto, a tym spotkaniem pokazali, że powoli wracają do mistrzowskiej formy.
- Z Poznaniem chcieliśmy się odbudować i pokazać, że zrobiliśmy wielki progres w przygotowaniach przed sezonem i wróciliśmy na właściwe tory – powiedział po meczu Wojciech Piotrowicz, który nie ukrywał, że porażka z Orkanem mocno wpłynęła na morale w zespole z Sopotu. Zawodnicy Ogniwa czuli, że przegrali wygrany mecz, toteż nie trzeba było ich specjalnie motywować na mecz z Posnanią.
Pogrom w Łodzi, bonus dla lublinian
Zarówno Master Pharm Łódź, jak i Budowlani Lublin, przed trzecią kolejką mogli pochwalić się mianem niepokonanych. I również po tej serii gier zachowały to miano. Łodzianie na swoim boisku wręcz rozbili Arkę Gdynia, którą stać było tylko na jedno przyłożenie w pierwszej części gry, którą gospodarze wygrali 36:5. Gracze Mater Pharmu w drugiej połowie tylko potwierdzili swoją dominację, dokładając kolejne 20 „oczek” i po raz drugi w tym sezonie odnieśli zwycięstwo, zdecydowanie pokonując Arkę 56:5.
Dużo trudniej mieli Budowlani Lublin, którzy mierzyli się z nieco osłabioną, ale cały czas groźną Juvenią. Gospodarze po raz pierwszy występowali na boisku przy ul. Magnoliowej i było to dla nich ważne i bardzo prestiżowe spotkanie. Pierwsze przyłożenie na tym stadionie zdobył Marzuq Maarman, choć pierwsze punkty zdobył z rzutu karnego Riaan Van Zyl, który w pierwszej połowie dwa kopy i to on był autorem sześciopunktowego dorobku Smoków. Jednak Michał Węzka zaliczył drugą „piątkę” dla gospodarzy i do przerwy Budowlani prowadzili 10:6.
Po powrocie na boisko na przyłożenia Piotra Skałeckiego i Bartłomieja Jasińskiego, a także wykorzystany rzut karny Gerhardusa Pretoriusa, goście odpowiedzieli tylko przyłożeniem Andrieja Lawtakowa. To było za mało na zdobycie jakiegokolwiek punktu. Budowlani wygrali 23:11 i zdecydowanie mogą zapisać start sezonu do udanych.
Trzecią wygraną z rzędu zaliczyła Lechia Gdańsk, która tym razem pokonała Pogoń Siedlce 57:14. Zespół z Trójmiasta udowodnił, że należy do ekip walczących o czołową trójkę i choć do sezonu przystąpił bez głośnych transferów, zaliczył do tej pory komplet wygranych.
Wyniki 3. kolejki Ekstraligi:
RC Lechia Gdańsk v Awenta Pogoń Siedlce 57:14 (45:0)
Lechia: Payi Xoleta 20 (4P), Paweł Boczulak 10 (5pd), Michał Krużycki 5 (P), Bartosz Kruszczyński 5 (P), Kevin Bracik 5, Zavien Klaasen 5 (P), Robert Wójtowicz 5, Rafał Janeczko 2 (pd).
Pogoń: Przemysław Rajewski 5 (P), Kacper Skup 5 (P), Mamuka Chanchibadze 4 (2pd).
Edach Budowlani Lublin v RzKS Juvenia Kraków 23:11 (10:6)
Budowlani: Michał Węzka 5 (P), Marzuq Maarman 5 (P), Bartłomiej Jasiński 5 (P), Piotr Skałecki 5 (P), Gerhardus Pretorius 3 (K).
Juvenia: Riaan van Zyl 6 (2K), Andrii Lavtakov 5 (P).
Żółta kartka: Hannes van Zyl (Juvenia).
Master Pharm Rugby Łódź v RC Arka Gdynia 56:5 (36:5)
Master Pharm: Polomea Finau 16 (P, 4pd, K), Vitalii Kramarenko 10 (2P), Toma Mchedlidze 10 (2P), Davit Nibladze 10 (2P), Przemysław Dobijański 5 (P), Piotr Karpiński 5 (P).
Arka: Krystian Szopa 5 (P).
Żółta kartka: Sandro Papunashvili (Arka).
MKS Ogniwo Sopot v KS Posnania Poznań 69:5 (26:5)
Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 24 (2P, 7pd), Mateusz Plichta 15 (3P), Kakha Kavteradze 10 (2P), Dwayne Burrows 5 (P), Stanisław Powała-Niedźwiecki 5 (P), Konstantyn Bezverkhyi 5 (P), Sebastian Szulta 5 (P).
Posnania: Bartosz Kubalewski 5 (P).
UP Fitness Skra Warszawa v RC Orkan Sochaczew 32:21 (17:6)
Skra: Paul Walters 15 (P, 2pd, 2K), KP 7, Bercho Botha 5 (P), Arkadiusz Janeczko 5 (P).
Orkan: Pieter Steenkamp 11 (pd, 3K), Michał Szwarc 5 (P), Jonathan O’Neill 5 (P).
Żółte kartki: Tomasz Gołąb (Skra), Andre Meyer, Jonathan O’Neill, Radosław Rakowski (wszyscy Orkan).
Biuro Prasowe PZR
Zdjęcia z Warszawy: Krzysztof "Mudin" Lewandowski