Campese: Międzynarodowe rugby to "żart"07.09.2022
Tweet
Legendarny skrzydłowy Wallabies, David Campese, skrytykował obecną sytuację rugby na szczeblu międzynarodowym, nazywając je „żartem”, większość krytyki otrzymuje sędziowie.
Komentarze 59-latka zbiegły się z tegorocznymi Rugby Championship w których rywalizują cztery narody - Argentyna, Australia, Nowa Zelandia i Republika Południowej Afryki.
Zasady i urządzanie rujnujące grę
Campese, który był zawodnikiem reprezentacji Australii, która wygrała Puchar Świata w 1991 roku, uważa, że wydajność jest zagrożona przez zasady i sędziowanie.
-To farsa - powiedział Daily Mail Australia. -Sędziowie uważają, że są najważniejszą osobą na boisku. Myślą, że chodzi o nich, ale tak nie jest. Chodzi o grę. Chodzi o graczy i kibiców. Ludzie nie płacą pieniędzy za oglądanie, jak sędzia dmucha w gwizdek. Idą obejrzeć mecz rugby. Chcą widzieć przyłożenia, a nie gole z rzutów karnych. To smutne. To, co jest teraz, to żart.
Campese, rekordzista Australii z 64 przyłożeniami, jest powszechnie uważany za jednego z najlepszych ofensywnych graczy rugby. Czuje, że gra staje się coraz trudniejszą dla kibiców.
-Wiem, że mówię o starych dobrych czasach, ale trudno tego nie robić - dodał. -Jestem starym piernikiem, przyznaję, ale zawsze byłem szczery i nie mogę powiedzieć, że rzeczy są dobre, jeśli takie nie są.
TMO [Television Match Official] i sędziowie rujnują grę
Seria spotkań o Bledisloe Cup pomiędzy Wallabies i All Blacks ma rozpocząć się w Melbourne 15 września br., 20-letnie porównanie meczów potwierdza obawy Campese. W tym roku na meczu otwarcia Rugby Championship pomiędzy Australią i Argentyną w Mendozie sędzia odgwizdał 30 rzutów karnych. Dla porównania tylko 11 rzutów karnych zostało przyznanych podczas trzeciego testu serii Bledisloe Cup rozgrywanego w Sydney w 2002 roku. Do tego dochodzi marnowanie czasu na młyny, co jest kolejną plagą współczesnego rugby, a równanie piłki w grze staje się niepokojąco niskie.
Zawsze szczery
Campese słynie z tego, że zawsze mówi to, co ma na myśli, a takie podejście nie zawsze było dobrze przyjmowane na wyższych stanowiskach. Ale jest nieugięty i tylko wyraża swoją pasję do rugby.
-Bardzo bym chciał, aby poproszono mnie o pomoc w naprawie gry, ale nikt nie chce słuchać - powiedział. -Trudno to znieść. Jestem szanowany na całym świecie, ale nie w moim rodzinnym kraju. Moja biedna żona. Mówi do mnie: „Dlaczego robisz to sobie? Dlaczego nie odejdziesz?” Odpowiadam jej, że nie mogę. Kocham rugby. To wszystko, co wiem.
David Skippers - Planet Rugby